Mam na imię Agnieszka, mam 35 lat i przegrałam swoja walkę z trądzikiem

Wczoraj dostałam list od Agnieszki. Opisała mi swoją historię i pozwoliła podzielić się nią z Wami, co niniejszym czynię. To nie będzie radosna historia, ale jestem pewna, że wielu z Was ma do opowiedzenia podobną.
Bardzo się cieszę, że udało mi się stworzyć na tym blogu miejsce wymiany doświadczeń i zagląda tu tylu wspaniałych, mądrych i pełnych empatii czytelników. Może zatem pomożemy wspólnie Agnieszce, chociażby dobrym słowem?


Dzień dobry.

Mam na imię Agnieszka, mam trzydzieści pięć lat i przegrałam swoją walkę z trądzikiem. 
Moja historia podobna do Basi (cudzoziemka w kraju kobiet ) nie jest też historią miłą. Lata upokorzeń i docinków zrobiły swoje. Podobnie jak Basia zostałam naznaczona jedną z najcięższych postaci trądziku. 

Byłam dzieckiem radosnym, uśmiechniętym i pewnym siebie- do czasu. Gdzieś około czwartej klasy podstawówki zaczęły się moje problemy z cerą „Początki normalnego trądziku młodzieńczego, dojrzewamy” -brzmiała diagnoza Pani doktor. Historia ciągnie się przez całą podstawówkę, zmieniają się tylko leki, antybiotyki i maści. Poprawa chwilowa lub wcale. Oczywiście nikt wtedy nie myślał o makijażu czy przykryciu niedoskonałości- nie te czasy. Pamiętam jak bardzo czułam się wtedy gorsza. Nie będę opisywać ile upokorzeń przeszłam,  ile głupich docinków i złośliwych komentarzy. Nawet teraz, kiedy to piszę, mam łzy w oczach. 

W liceum, było jeszcze gorzej a scenariusz ten sam: antybiotyki i maści, pamiętam Davercin, Dalacin, a także pigułki antykoncepcyjne Diane 35. Wiesz, jak teraz to wszystko sobie przypominam, zastanawiam się jak ja to przetrzymałam, jakie jednak człowiek ma w sobie pokłady cierpienia.

W ostatniej klasie ogólniaka poleciałam z tatą do USA, do starszej siostry. Załamała się, kiedy mnie zobaczyła. W przeciągu tygodnia byłam umówiona do najlepszego specjalisty. Wizyta: za bardzo nie rozumiałam co mówi lekarz, ale wierzyłam że wreszcie nastąpi cud, dostanę super leki i pozbędę się tego świństwa na zawsze. Wyobrażałam już sobie siebie na studniówce piękną, uśmiechniętą bez krost, och te nieziszczone marzenia. Pamiętam tylko że amerykański lekarz przepisał mi jakąś maść, była bardzo wysuszająca i miałam trzy razy dziennie brać antybiotyk Doxycyclinę zdaje się i dużo dużo się opalać. Tego akurat nie trzeba było mi powtarzać, poprawa nastąpiła bardzo szybko, duża poprawa. 

Brałam antybiotyk około jednego roku, siostra przysyłała mi leki w paczce co kwartał. Później ,już nie pamiętam dokładnie, ale chyba miałam problemy z żołądkiem i ciągłe grzybice, w końcu zaprzestałam brania leków. Zajęłam się innymi sprawami, zdałam maturę, dostałam się na studia, problem był i to wciąż duży, ale próbowałam się z nim pogodzić, zapomnieć- niestety nie udało mi się.

Któregoś dnia po wykładach z języka angielskiego Pani Profesor (śliczna 30-stka), poprosiła mnie o pozostanie po zajęciach. Zdenerwowałam się bardzo i zrobiłam w głowie szybki rachunek sumienia, czego ona ode mnie chce? Nie wiedziała jak zacząć, było jej niezręcznie. W końcu powiedziała, że kiedyś miała podobny problem (nie mogłam sobie tego wyobrazić, była taka śliczna) i zna dobrego lekarza, może spróbowałabym się z nim spotkać? Znów obudziła się we mnie nadzieja, pojechałam na wizytę i wróciłam z pękiem recept na tetracyklinę. Brałam trzy razy dziennie, po jednej tabletce przez pół roku. I znów to samo. Jak brałam było trochę lepiej, później wszystko wracało do normy.

Innym razem na wakacjach podeszła do mnie jakaś Pani i poleciła kolejnego rewelacyjnego lekarza (wyobraźcie sobie jak strasznie musiałam wyglądać, skoro ludzie tak się nade mną litowali). Pojechałam i myślałam że znalazłam cudotwórcę. Powiedział krótko – ROACCUTANE. Pamiętam, że na tamte czasy lek był strasznie drogi, a ja musiałam na początku leczenia brać duże dawki (później zostały zmniejszone). Zostałam poinformowana o skutkach ubocznych. Przez pierwsze dwa miesiące wyglądałam strasznie- zamiast ust spierzchnięte wióry, niemiłosiernie wysuszone uszy, krew z nosa, suchość oczu, bolące stawy i kości. Ale widziałam też plusy, zmniejszony łojotok, włosy mogłam myć raz w tygodniu i najważniejsze coraz mniej krost! Dla mnie same superlatywy, codziennie dziękowałam Bogu, za tego lekarza, za ten lek i leczenie wreszcie zakończone sukcesem. W końcu poczułam że żyję, cudowne było nie mieć już krost, chodzić bez makijażu, i uśmiechać się do ludzi na ulicy. Potrafiłam obudzić się w nocy włączyć lampkę i sprawdzić czy nadal moja cera jest bez skazy. 

Moje szczęście trwało dwa lata. Potem znów lekarz i dawka przypominające ROACCUTANE- tym razem dwa miesiące. Znów super cera, ale tym razem tylko sześć miesięcy. W tym czasie poznałam swojego obecnego męża i zajęłam się  ważniejszymi sprawami (choroba mojego ukochanego Taty). Po trzech kolejnych latach, w trakcie których przegraliśmy  walkę z choroba Taty, pobraliśmy się z mężem i przyszła na świat nasza najukochańsza CÓRECZKA. Po narodzinach moja cera tak się pogorszyła że przeszłam kolejne załamanie i powróciłam do ROACCUTANE Jak wcześniej, moja skóra zareagowała na retinoidy wspaniale. Nic dodać nic ująć- cera idealna. Jednak znów trwało to bardzo krótko  i raptem po sześciu miesiącach koszmar powrócił. 

Wreszcie powiedziałam stop, koniec faszerowania się tym świństwem. Ratowałam się doraźnie antybiotykami takimi jak TETRARYSAL, maściami, wszystko to dawało krótkotrwałą poprawę. Podobnie peelingi u dermatologów i kosmetyczek, głębsze i płytsze złuszczenia, kwasy, lasery- wszystko było pomocne tylko na chwilę. 

Dziś znów jestem w punkcie wyjścia i zastanawiam się czy zdecydować się po raz czwarty na doustną izotretinoię. Biję się z myślami, bowiem staram się od trzech lat o drugie dziecko, a retinoidy zamkną mi drogę do macierzyństwa, chociażby ze względu na mój wiek. Muszę podjąć jakąś decyzję. Jestem w takim stanie, że jeśli czegoś nie zrobię- dłużej nie wytrzymam.”

zdjęcia google images.


131 komentarzy:

  1. A mam pytanie Ziemolino- Agnieszka opowiedziała o wszystkich swoich kuracjach/lekach jako krótkotrwałych, czyli trwających do wyleczenia/poprawy (po której zawsze następowało pogorszenie), a co sądzisz o zastosowaniu pewnej kombinacji leków zewnętrznych (np. kwas azelainowy i retinoid) jako kuracji, która w zamierzeniu ma trwać prawie że całe życie, czy chociaż do okresu menopauzalnego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedys juz o tym pisałam, ze sa 2 metody leczenia trądziku albu izotretinoina doustnie, albo głebokie złuszczania, czyli własnie to o czym piszesz, do końca zycia- ja wybrałam te drugą metode, ale nigdy nie miałam tak cięzkiej postaci tradziku.

      Usuń
    2. Przyznam, że czytając ten list było mi bardzo, bardzo smutno. Z wielu powodów, ale najbardziej z tego, że po tylu latach autorka listu jest tak naprawdę w punkcie wyjścia. Trzymam mocno kciuki i wierzę, że sytuacja jest jak najbardziej do opanowania. Nie na krótko, jak to bywało w przeszłości, ale na długim dystansie.

      Kilka uwag na szybko:

      *dermatolog, który użył w sformułowania "dawka przypominająca" w kontekście nawrotu po poprzedniej terapii doustną izo, jest idiotą. IDIOTĄ. To było fatalne posunięcie. Jest taka teoria (którą w pewnym stopniu potwierdzają modele in vitro), że gruczoły łojowe mają tendencję do odbudowy w czasie nawrotu. I nawrót jest takim momentem, w którym nie można załamywać rąk, ale przede wszystkim nie można zastosować czegoś tak absurdalnego jak 2-miesięczna dawka przypominająca. Przypominająca chyba o tym, że dermatolog zatrzymał się w rozwoju intelektualnym i nie zna farmakokinetyki izo.

      *nie ma 2 metod leczenia trądziku: z pamięci można wymienić co najmniej 10. Zależy od postaci, etiopatogenezy, czasu trwania, rozkładu składowych patogenetycznych (np. dominacja składowej łojotokowej albo zaskórnikowej lub zapalnej) etc.

      *wydaje mi się, że w tak chronicznych postaciach trądziku, jak u autorki, rozkład przyczynowy wygląda mniej więcej tak: 80% - przyczyna przerośniętych gruczołów łojowych (co potwierdza dobra odpowiedź nawet na 2-miesięczną pseudo-terapię izo), 20% - składowa ukryta, np. endokrynologiczna (co w jakimś stopniu potwierdza skłonność do nawrotów). Czyli z jednej strony terapia izo, z drugiej - poszukiwania nawet subtelnych zaburzeń, np. hiperinsulinizmu (ja bym się pokusił o diagnostykę w tym kierunku).

      *ogromny dylemat: ponowna próba terapii izo (która musi być długa, nie ma innej opcji w tym momencie, nawet ponad rok regularnej terapii - niekoniecznie mega dawkami, a później mikropulsy niskodawkowe) vs. posiadanie drugiego dziecka. Trzeba to mocno przemyśleć.

      PS Agnieszko, nie przegrałaś wojny, przegrałaś kilka bitew. Ja jestem przekonany, że wojna jest do wygrania, choć to może być bardzo długa wojna. Wiem, że można całkowicie opanować sytuację. Trzeba mieć świadomość, że bardzo często efekty po izo nie są długowieczne, ale bardzo często zmieniają skórę, przez co późniejsza, odpowiednio dobrana i codzienna rutyna pielęgnacyjna pozwala trzymać skórę w ryzach.

      Trzymaj się i nie załamuj, podejście jest totalnie ważne.

      Usuń
    3. miałam trądzik hormonalny. stosowałam różne preparaty. w tym tabletki antykoncepcyjne. po nich było największe pogorszenie, które trwało do niedawna (jakieś 3 lata). wcześniej miałam umiarkowany trądzik do tego co mnie spotkało później. a wszystko przez to, że posłuchałam się lekarzy. Agnieszko, twój i mój przykład są dowodem na to, że żadne leki celowane przez farmację na ciężki trądzik spowodowany hormonami, nietolerancjami pokarmowymi i innymi ukrytymi przyczynami, nadają się do niczego, a jedyne co można uzyskać stosując je to chora wątroba, żołądek i jeszcze parę innych. koło się zamyka, a my nadal cierpimy.
      super, że masz dziecko :) ja miałam stwierdzony zespół policystycznych jajników i niby od tego mój wielki trądzik.. leczyłam się zgodnie z założeniami lekarzy. izoteku nigdy nie wzięłam, ze względu na to, że przyczyną mojego problemu nie były gruczoły łojowe.. jak zapewne i w twoim. na szczęście i ja mam szansę teraz na dziecko, już nie muszę się wstydzić swojej twarzy. a przez całe liceum i studia chowałam się w domu, zaprzepaściłam wiele znajomości czego teraz bardzo żałuję. nie chciałam pójść do żadnej pracy chociaż pieniędzy bardzo potrzebowałam. bałam się wszystkiego, łącznie z wyjściem z psem na dwór czy do sklepu. wybierałam się do kosmetyczek na oczyszczanie skóry- mikrodermabrazja, kwasy, peeling kawitacyjny, mezoterapia, złuszczanie retinolem. nic mi z tego nie przyszło tylko wydane pieniądze w błoto. wiem, że możesz nie uwierzyć w to, co mi pomogło. wiem, że dla wielu ludzi może to się wydać dziwne i sprzeczne.. dlatego obawiam się trochę pisząc to. mam nadzieję, że nie pokusisz się o kolejną serię izotekiem, który wyraźnie nie skutkuje, a możliwe, że zastanowisz się głębiej nad tym, co mnie uratowało. chciałabym tego bardzo dla ciebie. mnie wyleczyła terapia Gersona. tobie też na pewno pomoże. tyle walki za tobą. i to wytrzymasz. ja dałam radę, to ty też dasz!!! najważniejsze, że ta terapia nie jest szkodliwa, jak izotek. pomaga na całe życie i to nie tylko na trądzik. mam nadzieję, że mnie nie okrzyczycie na forum. jeszcze raz pozdrawiam gorąco i ściskam cię Agnieszko;*

      Usuń
  2. Agnieszko, jako że dobrze rozumiem, o czym piszesz (choć ze względu na młodszy wiek zmagam się ze swoim problemem troszkę krócej), zdaję sobie sprawę, że żadne poklepywanie po plecach i słowa pocieszenia nie zdziałają wiele. Może przynajmniej świadomość, że nie tkwisz w tym sama, w jakiś sposób pomoże. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  3. Agnieszko, przytulam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  4. Łącze się z toba w bólu ;/ nie przyjemnny problem, a antybiotyki tez automatycznie zle wplywaja na zoladek ;/ ehh miejmy nadzieje ze swiat wkoncu wymysli cos skutecznego

    OdpowiedzUsuń
  5. Agnieszko, jeżeli mogę Ci cokolwiek doradzić, to polecam Ci z Lawendowej Farmy mydło Aktywny Węgiel, Zielony Tonik oraz mydła z dodatkiem ziół, np. Trzy Korzenie i Krzepka Pokrzywa. Są to naturalne mydła bez dodatków chemicznych. Po umyciu twarzy nałóż cieniutką warstwę Oleju z awokado - lepszy jest zielony zimnotłoczony. Oleje możesz nabyć w korzystnej cenie w Calaya - naturakne piękno. Ja łączę olej awokado z masłem shea i olejem kokosowym. Do stosowania punktowo na noc - Olej tamanu z ECOSPA. Nie jest to reklama firm. Zaopatruję się tam w naturalne mydła, masła, oleje itd. Wierzę, że pomogą, czego życzę Ci z całego serca i gorąco pozdrawiam. Amie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo to jest żart (mało śmieszny), albo nie wiem co.

      Usuń
    2. Proszę tylko bez takich propozycji - wszystko to testowałam w swojej naiwności i g.. to dało! Sorry ale nie mam sił psychicznych jak czytam takie teksty.

      Usuń
    3. mydło?! Do twarzy?! z trądzikiem?!

      Usuń
    4. Przestańcie się tak cwaniaczyć i poniżać innych. Naturalne mydła nie mają nic wspólnego z mydłami znanymi Wam ze sklepów i aptek (czasami mi się chce śmiać z niektórych zarozumiałych specjalistów... To, że macie wiedzą kosmetologiczną nie oznacza, że nie działają różne metody leczenia). Ja się wyleczyłam z trądu, obrzydliwej pizzy na twarzy właśnie z pomocą naturalnych specyfików połączonych z aptecznymi produktami. I mydła naturalne bardzo mi pomogły - szczególnie Royal Arabian Night, ale Lawendowa Farma też ma świetne mydła. Wszelkie żele typu Vichy, LRP czy Cetaphile i Physiogele się chowają. Co do olejów to także: olej jojoba, olej z nasion lny oraz słonecznikowy wspaniale działają na problematyczną skórę, Nawilżają, nie zapychają, a olej lniany niezwykle pozytywnie wpływa na przetłuszczanie i zaskórniki - działa niemal jak kwas. Prócz tego Atrederm, kwasy, produkty apteczne. Jest balans. Nie psiocz na to, czego nie znasz, bo możesz kiedyś pominąć coś, co może pomóc. Nie ważne skąd co pochodzi, ważne, jaki ma skład. I działanie. "Mydło?!" Tak, mydło. Żenujące to jest to, że ludzie jak mówią "mydło" to myślą: "Luksja". Nie, nie te mydła.

      Usuń
    5. Szczególnie Pan Patryk... Jesteś uroczy i masz rozległą wiedzę, ale Twoje zarozumialstwo w wielu dziedzinach nieco mnie śmieszy.

      Usuń
    6. A mnie żenuje Twoja nadinterpretacja. Czepiaj się mojego tonu, masz prawo, nawet to rozumiem, ale zluzuj z tym interpretowaniem mojego stosunku do naturalnych, dobrze skomponowanych preparatów, bo go nie znasz. Nie jesteś moim psychoanalitykiem. Nigdzie nie podjąłem żadnej krytyki naturalnych ingredientów, sam mam z tuzin ulubionych.

      A ja mam nadzieję, że życie nauczy Cię czytać między słowami. Mam to gdzieś, ale wstrzymaj się z traktowaniem mnie jak nastolatka w okularkach, który przeczytał trochę i teraz zgrywa kozaka.

      PS Patryk, nie pan Patryk.

      Usuń
    7. Ależ ja Ciebie nie analizuję, raczej nie byłoby to fascynujące. Jestem złośliwa, taki wredol powinien to zrozumieć. Nie traktuję Cię jako nastolatka, nie wiem skąd ten pomysł. Traktuję wszystkich po równo, nie oceniam ludzi jako lepszych i gorszych. I nie poniżam, nie lubię. Nie jestem też rozeźlona ani obrażona, lubię dyskutować-zwyczajnie. Także wszystko jest "prowadzone" na luzie. Chciałam tylko zaznaczyć, że to, co naturalne nie musi być wyśmiane. Wiadomo, że mydło mydłu nie równe, to się tyczy wszystkiego.

      Usuń
    8. Odwracanie kota ogonem. Chciałaś tylko delikatnie zaznaczyć, że to, co naturalne, nie musi być wyśmiane, tak? To, po jaką cholerę, zaznaczyłaś to w moim kontekście? Że niby co? Ogarniam farmakologię, ale mam gdzieś fitoterapię - czyli mam hermetyczne, jednowymiarowe spojrzenie? Nie będę Ci tu udowadniał, że jednak ogarniam, to nie egzamin z botaniki farmaceutycznej. Ok, koniec wymiany zdań. Troll harder.

      Usuń
    9. Nie wiem czemu czujesz się taki zdenerwowany i dotknięty, skoro sam nie jesteś miły. Nie musisz mi nic udowadniać, sam to wiesz i ja tego nie potrzebuję. Dobrze wiem, że masz wiedzę i to podkreśliłam - że nie jesteś zarozumialcem na pusto. Tylko zdenerwowało mnie Twoje lekko niekulturalne zachowanie, w sensie wyśmianie no i nawet obraźliwe uwagi, w związku z czym powiedziałam, co uznałam za stosowne no i podkreśliłam, że naturalne środki też działają.

      Usuń
    10. Nikt nie napisał nigdzie, że naturalne = złe...o_0 Każdy szuka w kosmetykach czegoś naturalnego, ja, Ty, Oni i nie musisz tutaj nikogo uświadamiać, że naturalne jest dobre... trochę wyluzuj :///

      Usuń
    11. Ale o to chodzi, że ja jestem całkowicie spokojna, a Ty się wydajesz spięty. To jest niestety wada internetu, że nie tak łatwo, wbrew pozorom, określić stan osoby z którą się dyskutuje. Mówisz, że nie napisałeś nigdzie, że naturalne jest dobre, a na posty "wychwalające naturalność" zareagowałeś: "Albo to jest żart (mało śmieszny), albo nie wiem co. ", "umówcie się jakoś, stworzycie wyjątkowo obleśny duet hipokrytek i zwolenniczek natury." - bez komentarza, "Jestem totalnie ciekawy, co by się działo w Waszych pustych głowach, gdyby np. ciężko zachorowało wasze dziecko, np. na jedną z ciężkich dermatoz wymagających leczenia doustnym retinoidem, np. aci lub ali. "Nie, panie doktorze absolutnie nie, tylko natura, zaraz wykąpię moją pociechę w oleju, umyję mydełkiem, zaparzę zioła i będzie ok. Te pańskie leki to czysta chemia, tylko skutki uboczne. To już wolę homeopatię i wróżby". Ślepa wiara w moc natury (określenie dla ograniczonych intelektualnie) jest jednym z czynników, który przez wieki hamował rozwój medycyny." - Jak według Ciebie to odczytać? Skąd wiesz, że one używają TYLKO naturalnych kosmetyków i środków w KAŻDEJ dziedzinie? Dlaczego tak łatwo oceniasz i oczerniasz? Porównywanie siły natury, ziół do wróżb i homeopatii raczej nie daje do zrozumienia, że doceniasz i bierzesz pod uwagę także takie naturalne metody leczenia, a nawet mieszane.

      Usuń
    12. PS. Ja z Tobą, Michale, tutaj nie dyskutuję, więc nie rozumiem po co zabierasz głos, gdy piszę do Patryka. On sam świetnie udowadnia swoje racje i prezentuje swoje zdanie.

      Usuń
    13. A skąd ten protekcjonalny ton? Piszę, bo mam takie praw i ochotę i robię to w swoim imieniu, więc nie dokonuj tutaj zbędnej nadinterpretacji. Jeśli nie chcesz, żeby ktoś się wtrącał i to czytał, to pisz na priv, albo nie pisz wcale.

      Usuń
    14. hmm ja odczytałam komentarz Patryka "Albo to jest żart (mało śmieszny), albo nie wiem co." jako że sytuacja Agnieszki jest zbyt trudna na te naturalne sposoby (popraw mnie proszę jeśli się mylę). Ode mnie jeszcze bym dorzuciła, że przecież masło shea, olej kokosowy i awokado zawierają duże ilości kwasu oleinowego przez co do skóry trądzikowej się nie nadają.

      Sama nie mam problemu z cerą, ale 'eksperymentuję' na moim Radku a raczej na jego nosku pełnym wielkich zakórników. Próbowałam już kwasów AHA, savon noir, Atredermu, teraz na tapecie jest krem z L.H.A. i znów savon noir. Myślę, że do Atre wrócimy w listopadzie bo pewnie za krótko go używał- dwa miesiące.

      Usuń
    15. ok, przeczytałam wszystkie komentarze i jestem już prawie pewna że o to chodziło ;D

      byłabym wdzięczna, gdyby ktoś kompetentny odniósł się jakoś do mojego komentarza nt olejów :)

      Usuń
  6. P.S. Chciałabym jeszcze dodać, że skóra tłusta i łojotokowa źle reaguje na nadmierne wysuszanie: gruczoły łojowe pracują z większą mocą i skutek jest odwrotny. Natomiast wymienione przeze mnie oleje nie zatykają porów skóry, lecz je zamykają i powiedziałabym leczą. Te oleje można a nawet trzeba używać do cery tłustej. Skóra staje się czysta i gładka. W lżejszych przypadkach efekty widoczne są po dziesięciu dniach. Naturalne środki należy stosować rano i wieczorem. Wiem, że pomogą. Spróbuj. Amie.

    OdpowiedzUsuń
  7. To nie jest żart. Nie żartuję w takich sprawach. Amie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, jeśli to nie jest żart, to coś z Tobą ewidentnie nie tak. Czytałaś list i nie wyczytałaś, że problem jest głęboki i przewlekły? "Wiem, że pomogą" - serio? Skąd wiesz? W ogóle skąd przybyłaś, z Plutona? "Naturalne środki należy stosować rano i wieczorem" - a co się stanie, jeśli zastosuję w środku nocy (bo wracam zazwyczaj późno) albo popołudniu? Już nie "wyleczą" gruczołów łojowych? Poruszający list, ciężki temat, a Ty wprowadzasz klimaty rodem z wróżbity Macieja.

      Usuń
    2. Myśl sobie, co chcesz. To już Twoja sprawa. Nie mam zamiaru nikogo przekonywać ani uświadamiać, bo każdy jest dorosły i wie, co robi. Nigdy nie stosuję chemii i dobrze na tym wychodzę. A na polemikę nie mam czasu. A'propos: przybyłam z Wenus - nie z Plutona. Amie.

      Usuń
    3. To wracaj tam czym prędzej!

      Ps. Kto, jak kto, ale nikt się tutaj lepiej nie zna na "tych" sprawach, niż Patryk, więc troszeczkę się zastanów co i do kogo piszesz, dziewczyno...

      Usuń
    4. Nie masz czasu na polemikę (która i tak nie miałaby sensu, także luz), ale masz czas na komentowanie, spoko.

      Dla mnie jesteś najgorszym rodzajem trolla, wpadasz tu - rzucasz jakimiś absurdalnymi (szczególnie w kontekście listu i problemu) rekomendacjami pielęgnacyjnymi, odkrywasz Amerykę - "Chciałabym jeszcze dodać, że skóra tłusta i łojotokowa źle reaguje na nadmierne wysuszanie: gruczoły łojowe pracują z większą mocą i skutek jest odwrotny" - serio? Dzięki, że nas uświadomiłaś.

      Myślę sobie, co chcę: żyjesz w matriksie myśląc, że stosowanie naturalnej pielęgnacji czyni Cię lepszą, zdrowszą itd. Stawiam dużo, że nie masz pojęcia o skórze tak naprawdę. No ale Ty nie masz czasu na polemikę, więc oblewaj się olejami, myj naturalnym mydłem i żyj długo i zdrowo. Tylko nie pisz więcej.

      Usuń
    5. Amie ma rację. Natura i jeszcze raz natura!!! Lekarstwa i chemia tylko wyniszczają nasz organizm, a efekty są, ale uboczne. Pozdrawiam wszystkich korzystających z dóbr naturalnych. Mona.

      Usuń
    6. Korzystałam przez cały rok z naturalnych sposobów leczenia - efekty żadne! Sorry ale to zbyt poważny problem i naturalne mydła i inne takie - nie pomogą. (no chyba że wyjadę w Bieszczady oleję wszystko i wszystkich zaszyje się w lesie i nikt mnie widzieć nie będzie)

      Usuń
    7. Nie życzę Ci tego, ale gdybyś kiedyś miała raka (lub jakąkolwiek chorobę, która wymaga leczenia jakimikolwiek lekami) to przypomnę Ci Twoje słowa o chemii, antybiotykach i naturze. Tak, więc puknij się w czoło, bo to co "naturalne" (cokolwiek ma znaczyć to słowo) nie zawsze jest skuteczne i odpowiednie.

      Lolo.

      Usuń
    8. Amie i Mona - umówcie się jakoś, stworzycie wyjątkowo obleśny duet hipokrytek i zwolenniczek natury. Jestem totalnie ciekawy, co by się działo w Waszych pustych głowach, gdyby np. ciężko zachorowało wasze dziecko, np. na jedną z ciężkich dermatoz wymagających leczenia doustnym retinoidem, np. aci lub ali. "Nie, panie doktorze absolutnie nie, tylko natura, zaraz wykąpię moją pociechę w oleju, umyję mydełkiem, zaparzę zioła i będzie ok. Te pańskie leki to czysta chemia, tylko skutki uboczne. To już wolę homeopatię i wróżby". Ślepa wiara w moc natury (określenie dla ograniczonych intelektualnie) jest jednym z czynników, który przez wieki hamował rozwój medycyny.

      Btw, Amie = Mona.




      Usuń
    9. Może życie Cię nauczy Patryku, że to, że masz dużą wiedzę na temat jakichś specyfików, środków, ich działania no i produktów, nie oznacza, że te, na temat których wiedzy nie masz - nie działają.

      Usuń
    10. Poza tym one nie pisały, że są psycho-eko, tylko że stosują m.in. naturalne specyfiki. Tak jak ja. 11 lat trądziku i różnych metod leczenia sprawiło, że także mam pewne doświadczenie (aczkolwiek Ty chyba należysz do istot, które tylko swoją wiedzę i racje uznają za słuszne - przykre), wiedzę na temat tego problemu. Leczyłam się u dermatologów, u kosmetyczek, chwytałam się wszystkiego. I znalazłam, sama, w desperacji, produkty, które mi pomogły. Jest to zestawienie naturalnych specyfików z aptecznymi. Nie rozumiem jak można krytykować innych, bo pomogło im coś, czego Ty, o wielki mistrzu, nie uznajesz. No cóż.

      Usuń
    11. Aha i teksty typu "obleśne", "puste głowy" są poniżej jakiegokolwiek poziomu. Jeszcze mężczyzna... Straszne.

      Usuń
    12. a to kosmetyczki leczą?:D -jakaś nowość! Same newsy tu dziś sprzedajesz:P

      Usuń
    13. "Aha i teksty typu "obleśne", "puste głowy" są poniżej jakiegokolwiek poziomu. Jeszcze mężczyzna... Straszne." -a co to ma do rzeczy, czy mężczyzna, czy nie??? Jeśli chcesz dyskutować o poziomie wypowiedzi, to zapraszam do lektury Twoich postów...

      Usuń
    14. Anamaro, możesz napisać o swojej kuracji naturalnej. Ja też się tym interesuję ostatnio. Jakkolwiek nie znam się na tym, ale istnieje wiele rodzajów trądziku uzależnionych od różnych przyczyn, na jednych "natura" może dawać dobre rezultaty a u niektórych w ogóle lub minimalne niekonieczne w kierunku przeciwdziałaniu trądzikowi. To co naturalne nie zawsze jest dobre- naturę można też "przedawkować",a z tego co sobie przypominam Patryk vs. natura pisał o wierzbownicy, pokrzywie, zielonej herbacie czy wspomniał też o Citrosept.

      Usuń
    15. Michale, wiem, że kosmetyczki nie leczą. Chodziłam na kwasy, oczyszczanie mechaniczne... ech. Jak się ma całą buzię w głębokich, ropnych gulach to człowiek robi naprawdę głupie rzeczy. Oczywiście, że nie ma znaczenia, czy obraża mężczyzna czy kobieta, jednakże inaczej wygląda jak mężczyźni się kłócą, a inaczej, jak mężczyzna jest wredny i pisze takie rzeczy do nieznanej mu kobiety. Bardzo brzydko to wygląda. Ja nikogo nie zwyzywałam, nie uważam, by moje posty były na niskim poziomie. Nie rozumiem kogo i po co bronisz. Osobisty adwokat czy co? Łapanki za słowa itd. Heh.

      Usuń
    16. Anamaro, spójrz na post Mony "Amie ma rację. Natura i jeszcze raz natura!!! Lekarstwa i chemia tylko wyniszczają nasz organizm, a efekty są, ale uboczne. Pozdrawiam wszystkich korzystających z dóbr naturalnych. Mona." To ona i Amie (notabene, podobno to jedna osoba :} ) rozpoczęły mówienie, że "NATURA" TO JEDYNE DOBRE WYJŚCIE. Nie widzę, żeby ktokolwiek inny tak napisał lub opowiedział się z kolei za "chemią" jako jedyną słuszną metodą... Ja tylko mówię, że nie można powiedzieć ani o jednej, ani o drugiej, że jest jedyną słuszną.

      Lolo.

      Usuń
    17. Nie bronię nikogo. Zgadzam się z poglądem Patryka i tyle.

      Prawda jest taka, że trądziku nie wyleczysz olejem, ani mydłem... i chociaż nie wiem co byś tutaj napisała, to nie ma to naukowego poparcia, kropka.

      Usuń
    18. Kochani moi!

      Bardzo sie cieszę, że aż tak zażarta dyskusja się wywiązała pod tym postem:)
      Patrząc na to z zewnatrz i z dystansem, oraz z perspektywy piwa kasztelan, powiem tak –ubawiłam się.

      Anamaro, myślę, że masz dużą kosmetyczną intuicję, jesteś też bardzo dociekliwa i zadziorna-zgadzam się ze wszytkim co piszesz:)

      Patryku- jesteś moim guru i klasą samą w sobie, oprócz kosmetycznej intuicji masz też dużą wiedze-zgadzam sie ze wszystkim co piszesz:)
      Bywasz jednak zbyt nerwowy i łatwo sie irytujesz- doskonale to rozumiem- trudno jest tłumaczyć predszkolakom „ że chronostarzenie modyfikuje każdą jednostkę estetyczno-anatomiczną twarzy, a modyfikacje te są czytelnym kodem wizualnym odbieranym na matrycy kulturowo uwarunkowanych wzorów percepcyjnych”. staranne wykształcenie sprawia, że pewne rzeczy stają się dla Ciebie oczywiste i smieszy Cie po prostu stosowanie mydła biały jeleń w leczeniu trądziku.

      Ja, ponieważ na co dzień mam kontak z dermatologami, ale i infantylnymi nastolatkami z trądzikiem, potrafię dostrzec racje obu stron.

      Ami, wydaje mi się, że nie przeczytałaś dokładnie listu Agnieszki- sądzisz, że taką postac trądziku uda sie wyleczyć mydłem i olejem?!. Skomentowalaś kilka moich postow i uśmialam sie do łez: "agi p, napisz do mnie na amie1@o2.pl. Jest juź późno, a chciałabym wspomnieć o ważnej dla Ciebie kwestii. Oczekuję kontaktu. Amie." Moja czarodziejska kula daje mi wgląd w Twoja przyszłość- uważaj na bruneta wieczorową porą.
      Jawisz mi sie jako samozwańczy guru, ewentualnie przedstwaiciel jakiejś firmy kosmetycznej. Nikt jeszcze nie wyleczyl tradzku ziólkami! Swoimi pewnymi siebie komentarzami, zaprzeczasz wieloletnim doświadczeniom współczesnej nauki.

      Piszę dla Was już prawie rok i zauważylam wielki zwrot w kierunku natury i kosmetyków naturalnych. Sama jestem jak najbardziej eko, ale natura wlasnie obdarzyła mnie również dystansem do wszystkiego. Wierze zatem w cuda, ale i najnowsze zdobycze nauki:)

      Fenomen naturalnego podejscia do trądziku, polega na działaniu nawilżającym i kojacym mieszanek ziołowo-olejowych. Wszyscy tradzikowcy zauważa poprawę po zastosowaniu delikatnych naturalnych srodków- poprawe zwiazaną ze zmniejszeniem stanu zapalnego i dobrym nawilzeniem. Na tym jednak zalety metod naturalnych sie kończą.

      Współczesna medycyna jest skuteczna, ale i bardzo arogancka. Kompletnie pozbawieni empatii dermatolodzy fundują swoim pacjentom mocno wysuszające i drażniące kuracje, nie objaśniając mechanizmów ich działania-w efekcie zyskując coraz większe rzesze wrogów i niezadowolonych- naturalnie szukających alternatywy.

      Moja opinia brzmi tak- nie da sie wyleczyć trzadziku naturalnymi metodami, podobnie jak nie da sie przeszczepić serca używając kuchennego noża, ale skóra trądzikowa jest skórą wrażliwą, więc delikatne mieszanki ziół i olejów mają duże pole do popisu w kuracjach komplementarnych- oczyszczaniu, nawilżaniu i łagodzeniu skutkow skutecznej, acz bardzo drażniącej chemii :)

      Buuuuziaki

      Usuń
  8. Witaj Agnieszko. Chciałabym powiedzieć "zrób to czy tamto". Nie wiem jak i co doradzić. Natomiast będę Cię wspierać i nie chciałabym, abyś się poddała. Mąż Cię kocha taką, jaka jesteś. To najważniejsze. Jeżeli chcecie mieć dzieci - zrób to. Walczyć możesz później, ale jak sama mówisz, na dziecko szansa jest tylko teraz. Potem możesz próbować. Tylko pytanie, czy myślałaś o zmianie diety? Może to coś w niej wywołuje takie krostki? Oprócz dermatologa może dietetyk? Może zmiana miejsca życia?
    Pozdrawiam, będziemy kombinować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmieniłam radykalnie dietę! Było cudownie pół roku - potem problem wrócił, jak widać dieta nie działa skutecznie.

      Usuń
  9. Niestey w niektórych przypadkach trądzik ma głebsze podłoże, wg mnie powrót co retinoidów jest niezbędny:/
    Uwierz,że Twoj boj się powiedzie!!Choć łatwo mówić prawda? A czy używałaś tylko doustnych retinoidów?Czy nie dzialaja miejscowe?
    Doustne to ostateczność kromnym zdaniem szkoda,że od poczatku d=faszerowali Cie natybiotykami:/

    OdpowiedzUsuń
  10. agnieszko, strasznie współczuję! mam jednak nadzieję, że w końcu znajdziesz jakiś wspaniały środek, który doprowadzi Twoją skórę co najmniej do porządku:*

    ja sama nigdy tak paskudnej odmiany trądziku nie przechodziłam, jednak marzenia o idealnej cerze nie są mi obce. całe szczęście jedyne co musiałam zrobić, to zrezygnować z wszelkich kosmetyków do twarzy na rzecz mycia mydłem. zero żeli, toników, kremów - czyste mydło i już. dopiero niedawno, po ponad pięciu latach wracam do innych kosmetyków, ale teraz stosuję je bardziej świadomie i codziennie dziękuję Bogu, że mój przypadek był taki prosty...

    agnieszko, jeszcze raz życzę Tobie wszystkiego dobrego i żebyś w końcu znalazła swój skuteczny lek na trądzik - trzymaj się ciepło i nie poddawaj:)

    OdpowiedzUsuń
  11. a może by wyjść od diety, jak wyglada u tej Pani dieta? spotkania z endokrynologiem?
    W liscie wzmianki o tym nie ma, a szkoda

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana Agnieszko! Jak przeczytałam Twój list to ... poryczałam się nad Tobą, nad sobą też.
    Mam 34 lata i wciąż ten sam problem. Próbowałam już absolutnie wszystkiego! Dieta o niskim indeksie glikemicznym, suplementy diety, idealne podejście do pielęgnacji, kwasy jesienią, dermokosmetyki z wysokiej półki, nie piję alkoholu, nie palę papierosów, nie mam stresującej pracy, uprawiam sport - kuźwa - wszystko. Zbadana jestem przez ginekologa, endokrynologa, itd - a problem z trądzikiem jak był tak jest.
    Właśnie godzinę temu wyszłam z gabinetu mojej dermatolog - na chwilę obecną wyniosłam recpetę na tetralysal, atrederm ale ... moja lekarka (znajoma) mówiła do mnie przez godzinę o leczeniu jesienią izot. i że jest to jedyne absolutnie jedyne wyjście. Ale podstawa to odpowiednia dawka i długość leczenia - w moim przypadku 55kg to leczenie 6 miesięczne. To jedyna moja nadzieja, choć mój mąż i przyjaciółki są przeciwne ale to nie oni wstydzą się takim wyglądem.
    Boże, że też człowiek nie wymyślił nic sensownego żeby pozbyć się tego paskudztwa! Dziękuję, że podzieliłaś się tym co Cię boli i zatruwa życie. Wiedz, (choć to nie pomoże w żaden sposób) że nie jesteś z tym sama!!! Trzymam kciuki za Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja kuracja izo trwa już ok 3 misięcy i efekty są powalające:) Nie mam ani jednego pryszcza, zaskórnika etc. Skóra jest w bardzo dobrym stanie -wymaga nawilżania, mocnego nawilżania i tyle. Bezproblemowa:) Moja kuracja też ma trwać 6, czy 7 miesięcy, ważę 10 kg więcej, niż Ty:)

      Usuń
    2. I takich komentarzy potrzebuję teraz!!! Bardzo bardzo Ci dzięĸuję! TRZYMAM MOCNO KCIUKI ŻEBYŚ RAZ NA ZAWSZE POZBYŁ SIĘ PROBLEMU! (właśnie wypłakałam mężowi co i jak - zgodził się - jako farmaceuta się zgodził na moją kurację - byle do września).

      Usuń
    3. Trzymam za Ciebie kciuki!!!:) Ja nie miałem bardzo poważnego trądziku, ale był on potwornie uporczywy i odporny na inne metody leczenia -był moim wielkim kompleksem, tak, jak u Ciebie.

      Buziaki!

      Usuń
    4. Mnie rowniez pomogl Izotek. Mija powoli rok od zakonczenia leczenia, efekt sie utrzymuje.Powodzenia!

      Karolina.

      Usuń
  13. Każdy trądzik ma podłoże hormonalne niestety i nie da się go wyleczyć tylko jednym lekiem.. ja byłam leczona izotretoniną, ale OSTRZEGAM!!! ze skutkami izotretoniny borykacie się przez całe życie!!! Zaczyna się od malejącej odporności po kilku latach od zakończenia kuracji, a kończy się na poważniejszych zaburzeniach hormonalnych niż te, które były przyczyną trądziku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ziemolino, proszę - usuwaj jej komentarze.

      Usuń
    2. Cóż Ty gadasz dziewczyno?! Kto Ci tak powiedział, gdzie to wyczytałaś?! A jeśli sama to wymyśliłaś, to masz bardzo wybujałą wyobraźnię!!!

      Usuń
    3. Od kilku lat mam problem z łojotokiem i uporczywym trądzikiem, głównie zaskórnikowym. Niedawno zakończyłam półroczną kurację Izotekiem. Podczas
      leczenia najpierw było gorzej a mniej więcej po trzech miesiącach zaczęło się
      powoli poprawiać. Pod koniec skóra na plecach i dekolcie była w 100% wyleczona a
      na twarzy niestety tylko w jakichś 70%. Pomimo braku całkowitego wyleczenia
      kurację trzeba było zakończyć aby nie przekroczyć maksymalnej dawki leku. W tej
      chwili mija ok. 1,5 miesiąca od odstawienia kapsułek i skóra na twarzy oraz
      głowie wygląda jeszcze gorzej niż przed kuracją a na plecach i dekolcie nieco
      lepiej ale z każdym dniem przybywa pryszczy i zaskórników. Jednym słowem strata
      zdrowia i pieniędzy.

      Usuń
    4. Patryku, szkoda zachodu. Zauwazyłam, że Lovely Kate podrzuca swoje komentarze na wielu innych blogach i niczym kukułka swoimi jajami- przestaje nimi interesować. Rozplenia zapewne te błyskotliwe uwagi w celu rzekomej reklamy swojego bloga.

      Usuń
  14. nic nie pozostało tylko nosić chusty zasłaniające twarz jak u hindusek ;) znów się uśmiałam za tego trolla :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co? To wbrew pozorom nie jest taki głupi pomysł. Może jakaś nowa moda? :P

      Agnieszce, oczywiście, współczuję. I nie wiem, co dodać.

      Usuń
    2. hahaha, zgadzam się Angeliko...xD Naolejujmy się olejem i zakryjmy chustami, bo przecież kto by słuchał dermatologa i brał tabletki...

      Usuń
  15. Wszystkie te nasze historie są takie podobne ;( A co do "mojej" diagnozy to jak dla mnie nie ma wątpliwości, że Agnieszka była leczona źle i złymi dawkami. Stąd kolejne nawroty choroby. Ja swój trąd cystowy trzymam w ryzach dzięki naturalnej pielęgnacji połączonej z apteczną. Jako działacze Atrederm + kwasy. I jest ok, tylko wągry i tłustość została. Nie pamiętam kiedy miałam większą krostę, jak już to malutkie i to czasami (i przeze mnie - jak użyję czegoś, co zapycha).

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam pytanie Agnieszko, czy robiłaś wymazy z wykwitów ropnych i badałaś je laboratoryjnie? Oraz czy sprawdzałaś hormony i alergie? Bo ja dzięki wymazom, dostałam odpowiednie maści, alergie pokazały czego unikać, a hormony tez maja duży wpływ. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, zawsze na początku walki należy skonsultować się z endokrynologiem, zrobić wymaz, antybiogram. Dopiero następnie podjąć odpowiednie kroki w kierunku leczenia. Anamara

      Usuń
    2. Dziękuję Anamara. Amie.

      Usuń
  17. Agnieszko, a czy próbowałaś szukać przyczyny takiego stanu rzeczy?
    Jakieś badania hormonalne, uczulenie pokarmowe bądź nietolerancja pokarmowa, jak jest z Twoją dietą? Każde schorzenie ma swoją przyczynę a kolejne leki, antybiotyki nie pomogą, skoro już tyle razy się na nich zawiodłaś.
    Spójrz na to z innej strony, Twój organizm (może wbrew pozorom i tego co przeżyłaś) jest świetnie dopracowaną maszyną, a skoro tak Cię atakuje to musi być objaw czegoś poważniejszego. Daje Ci znać, żebyś się nim zajęła od podstaw a nie tylko objawowo:)

    Wierzę w Ciebie kobietko i spełniaj swoje marzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Trądzik nie jest chorobą z kręgu autoagresji, więc nic tu nie atakuje - nawet jeśli to metafora, to zła.

    Ludzkie ciało nie jest perfekcyjnie dopracowaną maszyną, odwiedź najbliższy szpital.

    "... to musi być objaw czegoś poważniejszego" - MUSI? Nie musi. MOŻE.

    I chyba trzeba napisać to po raz tysięczny: dieta nie jest przyczyną trądziku przewlekłego, dieta jest tylko (i aż) czynnikiem mającym wpływ na sam przebieg już aktywnej choroby (może podkręcać zmiany, może wygaszać i usypiać gruczoły łojowe). Żadne alergie i nietolerancje. Nie szukajmy przyczyny tam, gdzie jej nie ma.

    Natomiast jeśli w przeszłości lekarze Agnieszki nie szukali czynnika endokrynologicznego, to w tym momencie czas najwyższy wziąć pod lupę przede wszystkim równowagę androgenowo-estrogenową ogólną (tej skórnej nie da się badać - skóra ma własny system tworzenia androgenów, we krwi może być idealnie, a w mikrośrodowisku mieszka androgeny mogą buzować). Trądzik w wieku dojrzałym jest złym czynnikiem rokowniczym na przyszłość (np. większe ryzyko choroby nowotworowej) i dlatego bez względu na wszystko (np. względnie dobrą odpowiedź na izo) warto zbadać czynność nadnerczy, jajników, przysadki i oznaczyć insulinę. To wcale nie musi być to, ale nadszedł taki moment, że trzeba się zatrzymać i spojrzeć wielopłaszczyznowo, choćby dla spokoju i pewności, że endokrynologicznie nie dzieje się nic złego.

    Gdybyś potrzebowała konsultacji u naprawdę dobrego endokrynologa, który na skórę patrzy w wielu wymiarach, mogę kogoś polecić.


    OdpowiedzUsuń
  19. eh jak to dobrze, że mieszkam nad samym morzem, przyzwyczaiłam się już do piachu ;) teraz tylko do trumny :))
    piszesz Patryku o badaniach, napisz dokładnie jakie, bo z NFZ to raczej nie dostanę skierowania a i lekarz pomyśli, że wiem więcej od niego i co ja wymyślam za historię, jedynie jedna ginekolog kazała mi zrobić antygen ca -125 tak dla siebie co roku.

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo się wzruszyłam czytając ten list. Nie wiem co można by doradzić, nie potrafię się postawić na Twoim miejscu, gdyż nigdy takiego problemu nie miałam jednak nie wiem, czy nie wybrałabym dziecka, próbując doraźnie się leczyć.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  22. Agnieszko wiem co przezywasz, też walczę z trądzikiem, choć szczęście w nieszczęściu nie mam ostrej postaci, ale lekkiej też nie. Też się okropnie z nim męczę. Moją twarz w wersji saute mogą zbaczać tylko najbliżsi. Marze wyjść kiedyś bez ani grama podkładu. W to że lekarze pomogą przestałam wierzyć, mogłabym też zbankrutować.
    Kochana co do Twoich rozważań. Twoje życie i Twoja decyzja, wiem jak bardzo trudna bo wiem co to znaczy piętno trądziku, ale pamiętaj że z trądzikiem możesz walczyć zawsze i jak sama zauważyłaś by mieć dzieciątko są "ograniczenia" wiekowe. Pozdrawiam Cię ciepło o ile to czytasz ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Agnieszko, piszesz, że starasz się o dziecko od trzech lat.Czy to znaczyże masz problem z zajściem w ciążę? A może to PCOS? Może to jest problem Twoich problemów z cerą

    OdpowiedzUsuń
  24. Agnieszko, trzymam kciuki za Ciebie!

    Jestem ekomaniaczką, staram się używać naturalnych produktów. Zawsze miałam problemy z cerą. Ale to co się działo w zeszłym roku, apogeum miałam w maju, to był jakiś koszmar. Miałam na twarzy ropne nacieki, wyglądałam jak trędowata. Rozwijało się to dosyć powoli, ale za to z przytupem. I żadne mydła z Lawendowej Farmy (znam, mam). Żadne mydła Alep (mam, znam, lubię). Żaden olejek arganowy, "złoto Maroka", polecany przy trądzikowej cerze. Żadne eko żele na wypryski z firmy Lush. Żadne picie ziół.Żadne zabiegi u kosmetyczki. Nic takiego mi nie pomogło, tylko endokrynolog, badanie krwi i diagnoza "za wysoki testosteron". Łykam tabletki i mam cerę jak anioł (w porównaniu do tego co było).
    I ponieważ wyleczyłam trądzik to wróciłam do mydła Alepp i innych ulubionych kosmetyków naturalnych.
    Ale mydło jako remedium na PRAWDZIWY trądzik? Przykro mi, ale nie. To nie działa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo zanim się przewali kasę na cokolwiek, należy spróbować się zdiagnozować. Endokrynolog, antybiogram, wymaz z buzi to powinny być pierwsze kroki. Potem podjęcie decyzji o metodzie leczenia. Mnie mydło Alep strasznie podrażniało :D Najbardziej lubię Royal Arabian Night - bardzo fajnie uspokaja twarz, dobre myje, jest naturalne i cudownie pachnie, orientalnie. Mi z naturalnych rzeczy BARDZO pomogły maseczki z czystej białej glinki (mieszałam z wodą termalną i na buzię), bardzo koiło to cerę i ogromnie ograniczało niespodzianki. Twarz zaczęła się mniej przetłuszczać. Prócz tego stosowanie olejków na dzień, zamiast kremu - tutaj głównie jojoba, słonecznik - zero zapchania, nawilżenie, brak przetłuszczenia. Punktowo stosowałam Tormentiol, Acnefan i papkę Jadwiga - bardzo skuteczne produkty do stosowania miejscowo. Przełomem było odkrycie sklepu Biochemia Urody, serum lemon i krem rozjaśniający poprawiły ogromnie stan mojej cery, w niecały rok miałam ładną twarz bez niedoskonałości i niemal całkowicie wyeliminowane blizny i plamy (a blizny miałam duże, plamy brązowe, granatowe i brunatne... ). Trądzik miałam straszny, cała twarz w ogromnych, głębokich gulach wypełnionych zieloną ropą... Gula przy guli, jedna miała kilka ujść. Taki "bum" trwał ze 4 miesiące, wcześniej miałam poważny trądzik, ale nie aż taki.

      Usuń
    2. Jeszcze chciałam dodać, że wymieniłam tu tylko specyfiki naturalne. Potem nabrałam dystansu i zwróciłam się w stronę prawdziwego leczenia oraz specyfików aptecznych. I tak stosuję Atrederm i wiele dermokosmetyków.

      Usuń
    3. Ja szukam optymalnej pielęgnacji, zawierającej elementy, nazwijmy to skrótowo, chemiczne, oraz naturalne.
      Aktualnie używam poleconych mi przez Ziemolinę i Patryka obydwu Effeclarów, jedne rano, drugi wieczorem. Pod nie serum z witaminą C firmy Mary Kay. A na wierzch - poczatek stosowania - ta emulsja matująca Vichy 50 (dosyć mnie ściąga), po czym BB cream Clinique. Twarz myję mydłem Alepp, potem hydrolat lipowy, potem serum, potem Effaclar. Rano filtr, wieczorem nie.
      No i zastanawiam się czy mogę wieczorem po Effaclarze "dołożyć" olejek arganowy z odrobiną kwasu hialuronowego, czy sobie darować.

      Serum mi się zaraz skończy, to jest na ilość na miesiąc. Wtedy będę musiała kłaść coś innego - nawilżającego. Zastanawiam się nad tym arganem (ale na dzień? boję się olejowego efektu). Pewnie skończy się nad tym Hydraphase Legere.

      Rozpisałam się o sobie, a miało być o Agnieszce...

      Usuń
    4. Ja się boję nakładać cokolwiek po kwasie lub tretinoinie. To legendarne zapchanie...

      Usuń
    5. Uzywajac jednoczesnie Effaclaru Duo i K rzeczywiscie skora moze byc lekko sciagnieta i spragniona nawilzenia. Mozesz nakladac nawilzacz pod Effaclar K na przyklaad, albo stosowac oba kosmetyki zamiennie np jadna noc Eff K, druga noc nawilżanie.
      Sprobuj z tym olejem- moze bedzie Ci sluzyl- ja osobiscie nie lubie nakladac tluszczu na swoj wlasny tluszcz. Mialam kiedys olejek arganowy z Galenica, ale mialam po nim uczucie ciezkosci i czulam sie nieswieżo.

      Usuń
    6. No nie dziwne, że Ci Galenic nie służył, przecież on ma parafinę w składzie. Jak olejek, to tylko czysty.

      Ja ogólnie nie narzekam, uważam że idealnie toleruje te Effeclary - póki co się nie łuszczę, tzn nie mam suchych skórek, a skóra się zmienia. Wygładza, rozjaśnia, przebarwienia bledną i znikają, pory się zmniejszają, zaskórniki otwarte jakoś znikają (powoli).
      Moja skóra bardzo dobrze znosi złuszczanie, tzn... nie łuszczy się, a pięknieje. Nie wiem jak to nazwać, ale praktycznie nie mam tzw suchych skórek (trochę na nosie), nie ma zaczerwienień, nie piecze. Na przełomie roku zrobiłam serie kwasów u kosmetyczki, użyła najmocniejszych jakich miała, a ja nic. Tylko się wygładziłam, i zeszły mi przebarwienia w 90%. Mam skórę jak słoń chyba ;)
      Odrobinę ściągnięta jest tylko po tym Vichy matującym, jak stosowałam Vichy 50 z tej serii, ale inny (chyba glow?) nie matujący (wzięłam próbkę z apteki), to nie miałam tego efektu.

      Pamiętam o tym nawilżaniu bo ciągle to podkreślasz :) spróbuję z tym arganem (czysty olejek bio)- wcześniej mi służył.

      Usuń
    7. nie nie- jesli nie czujesz potrzeby nawilzenia- nie nawilzaj:) chyba Cie zle zrozumialam. W sumie Effaclary maja nawilzajace podloza i czesto nie wymagaja dodatkowego nawilzacza.
      Dziwne, ze vichy Cie sciaga- dla mne to filtr idealny, kremowy przy nakladaniu i dajacy matowe wykonczenie, natomiast rozczarowal mnie lekko nowy anthelios dry touch, ale bedzie o tym post.

      Usuń
    8. uuu, czyli nie kupować?:)

      Usuń
    9. mi tam ten Vichy odpowiada, nie zamienię na inny :)

      Usuń
    10. Ja tez nie zamienie, choc wielkie nadziej wiazalam z nowym Antheliosem, niestey waży sie i roluje...wkrotce postaram sie o tym napisac i mam nadzieje, ze mnie za to nie zwolnia z pracy...

      Usuń
    11. oczywiście- warzy się- dziękuje jo! za zwrocenie uwagi i przepraszam wszystkich za moje byki

      Usuń
    12. zauważyłam, że np. kiedy nakładalam hydraphase legere i filtr vichy plus fluid lub mineraly i puder-mat dermablendu, to sie warzyło,po effaclar k, duo czy aknicare nie ma tego warzenia- może stosujesz zbyt dużo nawilżenia przed filtrem ? a jak nie stosujesz nawilżacza pod filtr to faktycznie coś może być nie tak :( lepiej już nie pisz więcej jak masz stracić pracę w szanownej korporacji :))

      Usuń
  25. Anamara, ja też jestem zwolenniczką naturalnych metod leczenia. Wszystko przez to, że te chemiczne nie zdały egzaminu...przez lata chodzenie do dermatologów, ginekologów miałam dość.Poza bardzo przykrymi skutkami ubocznymi nie było żadnych efektów.Więc przerażona, że nie ma już dla mnie ratunku zaczęłam szukać pomocy w naturze.Moim guru jest w tym względzie prof. Henryk Różański- polecam lekturę jego autorstwa wiele ciekawych informacji o trądziku i metodach jego leczenia można znaleźć w internecie.Pozdrawiam:) Anamara świetna riposta, a co do Patryka zmieniłam zdanie,niestety na gorsze.
    Basia/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uważam, że profesor Różański strasznie przesadza i trzeba mocno przymykać oczy na jego określanie wielu rzeczy za śmiercionośne :D Mimo to warto, z dystansem, poczytać jego informacje. Ja także nie miałam szczęście do dermatologów - pogorszył mi się stan cery przez nieudolne leczenie...

      Usuń
  26. Rzeczywiście, riposta zwaliła mnie z nóg. Uwielbiam, kiedy ktoś przenosi prywatne doświadczenia, idee i wnioski na całą populację. Bardzo to dojrzałe.

    Ale ok, podejście w stylu "Mnie pomogło, spróbuj, może pomoże i Tobie" jest bardzo naturalne i logiczne. Pod warunkiem, że kładzie się nacisk na słowa "spróbuj" i "może". Jeśli rada napisana jest w takiej konwencji, a dodatkowo jest poparta własną historią (np. jak u Anamary), to nie dość, że nie można się przyczepić, to jeszcze trzeba podziękować za poszerzenie horyzontów i dorzucenie kolejnej opcji pielęgnacyjnej - dzięki, Anamara.

    Natomiast jeśli ktoś wpada nagle, podczepia się pod prywatną historię i konkretny, dobrze opisany problem (brakuje na pewno historii endokrynologicznej), uprawia nachalny product placement, rzuca na prawo i lewo hasłami w stylu "tylko natura!" i do tego ostentacyjnie ogłasza, że nie ma czasu na polemikę, to sorry, mogę być chamem, ale ciężko nie zareagować. Po to Agnieszka zgodziła się na publikację, żeby ktoś wpadał i zgrywał fitoterapeutycznego kozaka? Chyba jednak nie po to.

    "Nigdy nie stosuję chemii i dobrze na tym wychodzę. A na polemikę nie mam czasu. A'propos: przybyłam z Wenus - nie z Plutona. Amie" - jeśli to nie jest podstawa do zdiagnozowania hipokryzji i jakiegoś defektu intelektualnego, to nie wiem, co jest taką podstawą.

    Ktoś się do mnie przyczepił, że niby skąd ja wiem, że Amie i Mona (ledwo przechodzą mi przez klawiaturę te nicki) stosują tylko i wyłącznie naturalne produkty - no stąd:

    "Nigdy nie stosuję chemii i dobrze na tym wychodzę" + "Amie ma rację. Natura i jeszcze raz natura!!! Lekarstwa i chemia tylko wyniszczają nasz organizm, a efekty są, ale uboczne" - może się mylę, ale dla mnie Mona i Amie to ta sama persona. Polecam leczenie zapalenia płuc ziołami. Oczywiście po powrocie na Wenus.

    A jeśli ktoś, dla kogo guru jest Różański (który potrafi nawet w ramach jednego tekstu zaprzeczyć wcześniej postawionym tezom), zmienia o mnie zdanie, to czyni mnie to bardziej radosnym człowiekiem. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patryk, Ty musisz być bardzo nerwowym człowiekiem :)
      ja czytając takie 'cudowne' odkrycia uśmiecham się tylko i myślę - Who cares? :)

      Testosteronowe buziaki !

      Usuń
    2. No ja uważam, że Patryk jest bardzo poważny i nerwowy, nie ma tu śladu luzu, przynajmniej w komentarzach, dziwne u młodej osoby (bo przecież stary nie jesteś!) aczkolwiek cenię jego wiedzę, mega wiedzę. I raczej jest fajny, mimo wszystko. Chociaż brak kultury w pewnych momentach strasznie razi. Zgadzam się co do Różańskiego - dziwak i mało ma argumentów na wiele swych teorii i "śmiercionośności"... wszystkiego :D Ja też uważam, że powinno się podkreślać to "może Tobie też pomoże". MOŻE. Sądzę, że naturalne "wspomagacze" - glinki, odpowiednie olejki, mydła, stanowią dobre uzupełnienie leczenia i poprawiają wygląd buzi zewnętrznie i często bardzo znacznie. Masz rację Patryku, że przeoczyłam, że Amie i Mona podkreśliły, że TYLKO natura pomaga - jednak mnie trochę rozjuszyła Twoja wredność, poza tym Twoje posty, pełne ironii i takie prześmiewcze, można było odczytać jako krytykowanie w ogóle używania naturalnych mydeł i kosmetyków. Uważam, że 99% osób zafascynowanych naturalnymi sposobami leczenia wszystkiego potem zaczyna wykazywać dystans, wyrastać z tej obsesji "tylko natura". Często to się wiąże z chorobami, których nie da się wyleczyć naturalnie, o czym owe osoby się przekonują. Ja też byłam trochę przesadnie "tylko natura", ale jak się widzi ogromne efekty, to się ceni takie rzeczy. Nauczyłam się analizować składy, wiem co jest bublem, a co może zadziałać. Ta naturalna psychoza dużo mi dała. Teraz mogę swobodnie obracać się zarówno w sferze eko kosmetyków jak i dermokosmetyków.

      Usuń
    3. Anamaro, emocje opadły i chyba można napisać, że doszliśmy do jakiegoś tam porozumienia, względnej równowagi argumentów, co mnie cieszy, bo chyba każdy dąży do stanu równowagi (mój ulubiony stan psychofizyczny).

      Zdaję sobie sprawę z tego, jak mnie odbierasz - nic z tym nie zrobię, bo generalnie jestem bardzo wredny, sarkastyczny i ironiczny, choć na co dzień lubię maskę grzecznego i ułożonego chłopca (bardzo pomaga). Brak luzu i ogólna spinka to wynik chwilowej frustracji - kontuzja odcięła mnie od regularnej gry, więc trochę mnie nosi.

      Natomiast będę się upierał: w żaden sposób moich komentarzy nie dało się zinterpretować w ten sposób, że mam gdzieś roślinne/olejowe ingredienty/produkty. Dementi: uwielbiam balans między laboratoryjnymi substancjami a ekstraktami roślinnymi. Uważam, że bardzo często produkty pochodzenia roślinnego wygrywają z produktami dermokosmetycznymi opartymi o syntetyczne molekuły, choć równie często mocno przegrywają - wszystko jest kwestią analizy porównawczej i odpowiedniej optyki relacji: problem vs. produkt. Każda radykalna opinia w stylu "tylko LRP/SVR/Vichy/SkinCeuticals/whatever" lub "tylko natura/fitospecyfiki" jest martwa i oderwana od rzeczywistości. Nie znoszę psychofanów tylko jednej opcji.

      A i M (A = M) dla mnie nie istnieją. Są jak wirusy, wpadają, sieją zamęt i spadają. Są tylko burczeniem w brzuchu, antymaterią.

      Miałem okazję poznać kiedyś Różańskiego na jakimś sympozjum (w sensie nie w sposób "cześć Heniek, co myślisz o tym nowym ekstrakcie z nasion ananasa?", ale jako student, zapytałem go o coś) - kliniczny przykład geeka: nie pamiętam już, co mówił, ale ciężko było zrozumieć. Aczkolwiek ma głowę pełną pomysłów. 50 cm ponad ziemią. Z niego taki trochę fito-guru dla ubogich (pauperum), ale na początku przygody z fitoterapią przydatny.

      I zgadzam się co do tego, że czasami jakaś obsesja pozwala po jakimś czasie spojrzeć szerzej na problem. Gorzej, gdy tylko się pogłębia. Przykład z brzegu: Linus Pauling - człowiek, który właściwie w pojedynkę stworzył nowoczesną chemię, tak się uparł na kwas askorbinowy, że nie przyjmował go w dawce 60-100 mg, ale nawet do 20 gramów. Ślepo wierzył, że to jest klucz do zwolnienia procesów starzenia. Mylił się okrutnie, ale trwał w tym, mimo swojego intelektu, mimo wyników badań, mimo szyderczych komentarzy w środowisku etc. Także każdy ma prawo błądzić.

      Pozdrawiam

      Usuń
    4. Ale ja Cie lubię ;)

      Usuń
    5. A ja bardzo lubie te atmosfere sporu pod postami, podoba mi sie, ze nikt nie boi sie wyrazic kontrowwersyjnych nawet opinni, nie przeszkadza mi nutka irytacji, szczypta ironii a nawet wrząca kłotni. Ciesze sie, że ta przestrzen zyje a nie jest tylko miejscem wzajemnej wymiany komplementow i towarzystwem wzajemnej adoracji.

      Ami- mona to jedna i ta sama osoba, zaspamowala mi caly blog podobnymi tekstami "mam ci do powiedzenia cos wazneg- oczekuje kontaktu" szkoda nerwow na taka bakterie.

      Usuń
    6. Dzięki, Ania ;)

      Ziemolino, a może ona ma Ci coś naprawdę ważnego do powiedzenia? ;> Musisz nawiązać z nią kontakt!

      Usuń
  27. Dziewczyny,dajcie spokoj juz tym co naturalne a co nie.Patrykowi nie chodzilo o to czy lepsza natura czy chemia tylko ,ze w takim przypadku jaki reprezentuje Agnieszka natura napewno tutaj nie pomoze i o tym jestem jak najbardziej przekonana.Potrzeba zdecydowanych i radykalnych dzialan.Pozdrawiam.Agnieszka.

    OdpowiedzUsuń
  28. Uwielbiam Wasze/nasze dyskusuje!!! Ziemolino - ozłocę Cię jak nic z ten blog!!!

    OdpowiedzUsuń
  29. a ja Wam powiem tak: być może zabrzmi to dziwnie i uznacie mnie za wariatke ale co mi tam!dzięki Ziemolinie wygrałam walkę z obrzydliwym trądem!a otóż tak:zrezygnowałam z jakiejkolwiek walki, popsortu się poddałam, powiedziałam sobie trudno będę tak żyć piepszę to!wyluzowałam, przstałam się nakręcać i myśleć o swoich wulkanach, wyrzuciłam lustra ale zakupiłam ten atrederm i smarowałam się nim 3tyg codziennie, pomyslałam a co mi tam skoro już i tak wszystko spróbowałam gorzej już być i tak nie mogło!w tym czasie wyrzuciłam wszytkie produkty kosmetyczne jakie miałam do walki z pryszczami!zakupiłam mydło savon noir i laurowe 40% i wszystko!buzie myłam na zmiane mydełkami i smarowałam prostym kremem nawilżającym dla dzieci i co i przeszło oO!

    a po krótce moja historia od ok 15 roku życia dostałam okropny trądzik a raczej trąd!okropne ropne krosty, cytsy i tego typu narośla!leczyłam się u róznych specjalistów, przeszłam szereg terapii róźnymi specyfikami, dzięki którym mam szereg dolegliwości zdrowotnych wątroby, żołądka itp. Ludzie się ze mnie naśmiewali trędowta, czarownica i różne takie!wypróbowałam każdy lek dostępny na rynku do walki z prszyczami i nic nigdy mi nie pomogło!byłam załamana, moja walka trwała 10 lat!żałuję, że kiedykolwiek dałam się omamić lekarzowi i pozwolić mu żeby wmówił mi że Izotek, sterydy czy inne paskudztwa mi pomogą!

    sptykałam parę koleżanek, które wiecznie ze mnie drwiły i były w szoku!podejrzewały mnie o operacje plastyczną bo nikt nie sądziła, że kiedykolwiek wyleczę tą cholerę!każdy z kim się widzę jest w szoku bo to naprawdę nieprawdopodobne!nie pamiętam okresu kiedy miałam taką gładziutką i czystą buźkę chyba że na zdjęciu z komunii:D hehe

    Jestem z Wami dziewczyny!

    OdpowiedzUsuń
  30. Netko, bedziesz bohaterka mojego kolejnego postu, już ma go w glowie, musze tylko napisac:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Netko,super że tobie pomogło, ale to jest tylko zaleczenie od zewnątrz !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak- Netce trzeba jeszcze wyleczyc dusze:) i oczywiscie pryszcze bede sie jeszcze pojawialy, ale mysle, ze juz nigdy w takim nasileniu a Netka juz wie jak kontrolowac swoj tradzik:)

      Usuń
    2. Tak Pani Ziemolino to prawda, a wszystko dzięki Pani!zamierzam się jakoś odwdzięczyć ale chcę zrobić Pani niespodziankę więc to jeszcze poczeka!
      teraz wiem czego potrzebuje moja cera a pryszcza się już nie boję!

      Usuń
  32. Witam
    Jestem zachwyconym Pani wiedzą i osobowością obserwatorem bloga.Kopalnia wiedzy i znakomita lektura. Mam pytanie, choć pewnie głupie, bo to małe miasto : czy zdarza się Pani udzielać dermokonsultacji w Gnieźnie ? A jeśli nie to gdzie w Poznaniu ? Pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziekuje Madziu:) w Gnieznie nie bywam, jezdze natomiast do Konina no i Poznan. Jesli chcesz do mnie przyjsc na bezplatne dermokonsultacje napisz maila podam Ci gdzie i kiedy pracuje.
      Buziaki

      Usuń
  33. Jeszcze jedno : pięknie Pani fotografuje !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki- dopiero sie ucze, ale mam dobrego nauczyciela:)
      PS. nie jestem panią!

      Usuń
  34. Kobieta z klasą, gustem i wielką wrażliwością, o wiedzy już nie wspominam. I proszę nie zaprzeczać. Przepraszam za tyle komplementów, ale bloga odkryłam dopiero w tym tygodniu, stąd świeże emocje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłoby do tego dojść jeszcze kobieta z kasą a byłabym już zupełnie szczęśliwa:)
      Miło mi Cię gościć Madziu.

      Usuń
  35. Przeczytalam List zamieszczony w poscie , wszystkie Wasze komentarze a na koniec sie usmiechnelam hehe.
    Tyle jest tu wiedzy ze sadze ze troche i jeszcze dłuzej mi zejdzie przeanalizowanie tego wszystkiego :)Czuje sie taka malutka w swoich przejsciach, a zawsze wydawaly mi sie ogromne. To dowod na to ze warto jest dostac strzała po głowie z roznych stron aby nie spoczywac na laurach i dzialać. Choć ja znalazłam swoje wyjscie do drzwi, i sposob na rozwiazanie problemu , do dzis jest dla mnie nurtujacym tematem "pan trądzik". :) Pozdrawiam




    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze jest ktos, kto ma gorzej i ktos, kto ma lepiej. Trzeba nauczyc sie dystansu:)
      Buziaki!

      Usuń
  36. Czytam ten list i aż za dobrze rozumiem Autorkę. Co prawda u mnie tylko jedna kuracja izotekiem (oczywiście wszystko wróciło po półtora miesiąca) ale cała reszta to kalka.
    I też myślę nad drugim dzieckiem (mam 32 lata) ale się boję. Boję, że izotek mógł jakieś ślady w organizmie pozostawić. Z drugiej strony o drugiej kuracji nie chcę myśleć, bo ta plany dzieciowe przesunęłaby o kolejne lata.
    I zamiast nowej książki czy torebki na wiosnę kupuję kolejny puder, kolejny krem i setną maść :-(

    OdpowiedzUsuń
  37. Ja choruję na trądzik 14 lat. Robiłam różne badania z krwi na poziom hormonów i to za własne pieniądze prywatnie. Przeszłam kurację antybiotykami a także Izotek jakieś 2 lata stracone u lekarze. Wcześniej różne drogie kosmetyki , oczyszczanie organizmu. Podejrzewałam grzyba w oranizmie candida albicans lub nietolerancja glutenu, mleka, jajek. Jestem zdrowa jak ryba. Nie ma uczuleń. Już mi się odechciało leczenia. Myślałam też że może brak witaminy B12 bo jestem wegetarianką. Nie rozumiem już nic z tego - nie polecam żadnych profesorów - jest to tylko teoria. Nie raz byłam jako królik doświadczalny, leczyłam się różnymi preparatami które rzekomo po paru miesiącach miały działać cuda. Cynk, Selen, Siarka(msm), witamina B5(trudno dostępna tylko na zagranicznych stronach) a wszystko w końskich dawkach. Zero efektu. Im bardziej wgłębiam się w internet tym bardziej głupieję. Co prawda nie robiłam krzywej cukrowej, insulinowej. Zrobiłam tylko na poziom insuliny i cukru. Myślałam też że mam coś z tarczycą bo też różne objawy ale wszystko ok. Byłam też na mszach o uzdrowienie duszy i ciała ale nic nie pomogło. Zioła Paraprotex, nalewka z liścia oliwnego lub w kapsułkach - k... nic nie pomaga. Załamałam się. Bo pryszcze wcale nie dojrzewają parę dni. One w ciągu paru godzin potrafią powstać. Co robię, a no wygniatam, potem czerwone plamki, wszystko siedzi pod skórą. Nie wiem czy mam gronkowca. Myślę, że po tylu mocnych ziołach powinien przenieść w inne miejsce lub osłabiłabym go. Dobra ja idę ryczeć w poduszkę. K.. chciałabym żyć normalnie a jakoś nie mogę. Jeszcze kupowałam drogie preparaty koloidalne do spryskiwania twarzy- nano miedź, złoto i platyna. Żyć się odechciewa. Nie mam już pieniędzy na terapię do psychologa. Kortyzole i inne hormony też ok. Tu się załamałam, Myślałam, że znajdę jakieś nieprawidłowości we krwi i będę mogła znać przyczynę trądzika a tu taka klapa. Tyle kasy poszło, że czasami się zastanawiam bo ktoś tam na ulicach głoduje a ja wydaję kupę kasy a tu nic. Nikomu nie pomogę, mogę tylko współczuć i powiedzieć taka Twoja uroda bo tak mi dermatolog powiedział po 1 kuracji Izotekiem na kolejne długotrwałe leczenie się nie zgodzę bo szkoda pieniędzy gdy efektów i tak brak. Przez cały czas brania miałam pryszcze, owszem mniejsze ale bez rewelacji, bo i tak musiałam stosować punktowy korektor.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, Twój tradzik jest zapewne spowodowany nadwrażliwością na androgeny. Stężenie hormonów jest najczęściej w normie, ale skóra "mysli", że jest inaczej. W takim wypadku nie da się trądziku wyleczyć, ale można go świetnie kontrolowac, przy pomocy preparatów złuszczajacych na bazie kwasów i retinoidów, które w róznych stęzeniach należy używac stale. Schemat leczenie polega na cyklicznych peelingach np. tretinoinowych (Atredem) raz w roku a w miedzy czasie dla podtrzymania efektów stosowanie preparatów delikatnie eksfoliujacych, nie dopuszczając do tworzenia się zaskórników. Opisywałam to w tym poscie http://kosmostolog.blogspot.com/2013/04/dla-tych-ktorzy-stracili-nadzieje.html

      Usuń
  38. Agnieszko!doskonale Cie rozumiem przechodze przez to samo od 18lat,ja natomiast pozeram izotek garsciamiod siedmiu lat:-)nie szkodzi mi wrecz przeciwnie moja skora i moje cialo sie go domagaja.moja twarz gdy odstawiam wyglada strasznie a moj lojotok sprawia ze nie moge zakryc pryszczy bo wszystko splywa po 30min.jesli nie chcezz miec tradziku mysle ze izotretynoina jest dla ciebie, oczywiscie po tym jak uporasz sie z problemem posiadania kolejnego dziecka:-)nie wiem jednak czy zdajesz sobie sprawe ze skazujesz swojee dzieci na oodobny los.tradzik jest dziedziczny!!wiec zastanow sie jeszcze raz czy swojemu dziecku chcesz fundowac taka przyszlosc jaka jest twoja terazniejszoscia...wszystkie dziewczyny z tradzikiem i mezczyzni tez pomyslcie dwa razy zanim zdecydujecie sie powiekszyc rodzine!!nie mowie ze bedzie tak na 100%ale sa polowe wieksze szanse ze dzieci beda tak samo cieriec z tego powodu jak my teraz. Pewnie mnie zakrzyczycie teraz,ale niestety trzeba sie z tym liczyc ze dizecko kiedys powie-zaluje ze mnie urodzilas mamo ,tak jak ja powiedzialam swojej mamie...

    OdpowiedzUsuń
  39. Witam. Mam na imię Ania i skończyłam 32 lata. Z trądzikiem zmagam się (chociaż teraz mogę napisać, że w głównej mierze zmagałam się), co najmniej 17 lat. Jako nastolatka miałam bardzo lekki trądzik, problemy zaczęły się chyba po 25 roku życia, gdy przeniosłam się do dużego miasta, zaczęłam żyć bardzo intensywnie (wcześniej zaczęłam 2 kierunki studiów, praca + częste imprezy, alkohol, uwielbienie dla pączków i kawy niestety, etc.) Nabawiłam się przez to wszystko ciągłych migren, uporczywego zmęczenia i ciągłych problemów ze skórą. Nie będę pisała Wam czego używałam, bo to chyba były wszystkie leki, maści, mazidła, tabletki, płyny wymieniane na tym forum. Rok temu powiedziałam sobie dość i obiecałam sobie, że poświęcę każdą wolną chwilę na czytanie, pogłębianie wiedzy na temat trądziku, aby już żyć spokojnie i cieszyć się tym co większość ludzi. Ale nie ma tu na myśli opracować na temat jakie kosmetyki, leki są najskuteczniejsze, ale chciałam poznać problem trądziku od strony naukowej. Więc w taki oto sposób przewertowałam większość forów internetowych, angielskich, amerykańskich i polskich także. Ach i jeszcze nie napisałam najważniejszego, że jestem po dwóch kuracjach izotrenoiną, pierwszą przeszłam jakieś 9 lat temu drugą 2 lata temu. Oczywiście zaraz po kuracji była znaczna poprawa, ale później wszystko wracało do normy, a raczej nie-normy. Jakieś 8 miesięcy temu przeszłam na ścisłą dietę bezglutenową: zero, ale to zero glutenu i zero cukru przez co najmniej miesiąc, nawet przez parę tygodni nie jadłam w ogóle owoców. Schudłam niestety, co bardzo mi się nie podobało, bo jestem drobniutka, przy 164 cm ważyłam zazwyczaj jakieś 48 kg (taką mam wagę od wielu lat i nic się nie zmieniało, mimo, że zawsze miałam apetyt), ale po tej diecie niestety schudłam jeszcze bardziej (teraz już jest znacznie lepiej). Będąc na diecie, poprawa była ogromna, ale to co nie wkurzało to były jednak ciągłe wysypy, raz na tydzień, albo rzadziej przez kilka dni pojawiało mi się kilka porządnych krost i to w różnych miejscach, czyli wyglądało to tak, jakby mój organizm nieustannie toczył walkę z wrogiem, ale pewne mniejsze bitwy ciągle przegrywał i wtedy był wysyp, później przez tydzień/dwa spokój i tak w kółko. Postanowiłam zrobić badanie na nietolerancję pokarmową. Była pod opieką dietetyka, w końcu wydałam na to około 2000 zł. Wiem, wiem nie jest to mało, ale jako już dorosła kobieta, pracująca, uznałam że mogę sobie na to pozwolić, a ten wydatek traktowałam jako pewnego rodzaju inwestycję. Dzięki badaniom dowiedziałam się, które rodzaje pokarmów mi służą a których powinnam unikać. Niestety kawa poszła out... bardzo mi było trudno, (nawet do tej pory łamię swoją zasadę, aby jej unikać). Co więcej zauważyłam, że nawet gluten po diecie kilkumiesięcznej (już w sumie) mi tak nie szkodzi jak kawa. Nawet po jednej filiżance widzę że skóra, jeśli nie dostaje wyprysków, to jest bardziej tkliwa, czerwona, zaogniona. Następnie natrafiłam na fora: http://luskiewnik.strefa.pl/acne/pityrosporum.htm, http://luskiewnik.strefa.pl/luskiewnik/PRYSZCZE2002.htm
    c.d.n.

    OdpowiedzUsuń
  40. Poczytałam bardzo wiele opracowań dr. Henryka Różańskiego: http://rozanski.li/ i to chyba Pan dr otworzył mi oczy na pewne rzeczy. Poczytajcie sobie o wpływie grzybów na trądzik.. opracowania są na stronach doktora więc nie ma sensu abym to powtarzała. Zachęcam Was do bardzo wnikliwej lektury, zwłaszcza że Pan dr pisze o składnikach kosmetyków, szamponów do włosów, czym zapewne dziewczyny będą zachwycone.
    I co najważniejsze w mojej walce z trądzikiem - co uważam, że wyleczyło mnie w dużej mierze z tej choroby to hydrokolonoterapia. O tym pisze także Pan dr jako bardzo skutecznej walce z trądzikiem. Opracowań w Internecie jest także bardzo wiele, wiec zachęcam do czytania.
    Zabieg zrobiłam jakieś 8 miesięcy temu, a raczej to była seria 3 zabiegów - dzień pod dniu. Wiem, wiem, są róże opinie i w ogóle straszą tym zabiegiem, ale ja odnoszę wrażenie, że negatywne opinie piszą osoby, które w ogóle takiego zabiegu nie miały. Pamiętajcie jednak, że do zabiegu należy przygotować się bardzo poważnie, tj. odpowiednia dieta parę tygodni przed zabiegiem, a kilka dni przed - bardzo ścisła dieta. Ja pomiędzy zabiegami, tj. przez te 3 dni, nic nie mogłam jeść, piłam jedynie soki: z żurawiny, brzozowy, albo jak nie ma do nich dostępu to mogą być takie naturalne jednodniowe warzywne soki, ważne aby nie były słodzone. Podczas zabiegu koniecznie należy brać dobre probiotyki, aby odbudować naszą florę bakteryjną. Ważne jest również wykonanie tego zabiegu w dobrej, sprawdzonej placówce medycznej, takiej o której możecie się czegoś więcej wcześniej dowiedzieć, a nie miejscu które istnieje parę miesięcy, dla mnie przynajmniej to było bardzo ważne. Babeczka, która wykonywała zabieg (trwało to w sumie około godziny z przygotowaniem się, przepraniem w strój jednorazowy i takie tam) wykonywała cały czas masarz brzucha. Uważam, że jest to bardzo ważne, bo dopiero wówczas widać, jak skuteczny jest to zabieg. I co najgorsze... te wszystkie zdjęcia z pozostałościami pokarmu, zalegające kamienie etc, kurcze ja to wszystko widziałam na własne oczy i mimo, że jestem taka drobniutka, bardzo dbam o siebie o to co jem, to ja to wszystko miałam. Ale jeszcze raz podkreślam, trzeba się odpowiednio przygotować !!!!, ach i ja jeszcze wcześniej zrobiłam prześwietlenie jamy brzusznej, zaliczyłam wizytę u proktologa (czy nie ma jakiś hemoroidów), dopiero wówczas z czystym sumieniem skusiłam się na ten zabieg.
    Zamierzam go powtórzyć za parę miesięcy. Już na 3 dzień po - moja skóra zmieniła się o jakieś 80 % normalnie, jakby ktoś ręką odjął moje problemy.Przyczyną wzmagająca trądzik mogą być takie pasożyty, które są w naszych organizmach. Przeraziło mnie to, ale tak naprawdę, z tego co opowiadała mi babeczka, przeprowadzająca zabieg, niemal wszyscy pacjenci których przyjmuje takie pasożyty mają i to one poprzez wydzielanie toksyn do organizmu mogą robić wiele szkód, na czym cierpi później nasza skóra, dlatego hydrokolonoterapia tak pomaga, bo często wymywa je z jelita grubego. Wiem, że moja ocena na temat tego zabiegu i jego skutków jest bardzo subiektywna, ale jak mogło by być inaczej, skoro ja wierzę w to, bo mi to pomogło. I chyba tak naprawdę wolałabym teraz wydać tą kasę z testu na nietorelancję na hydro...
    Jestem dumna z tego, że to ja sobie sama poradziłam z tym problemem - żaden lekarz mi nawet nigdy nie zasugerował ani tego, że jedzenie, stan naszych jelit może mieć wpływ na skórę, ani nikt nie wspomniał o takich zabiegach jak hydro. Wydałam kupę kasy przez te wszystkie lata na kosmetyki, kremy etc, o wizyty u dermatologów, również tych dermatologów celebrytów, gdzie za samą wizytę płaciłam po 200/300 zł., ale jeśli ma się taki problem od tylu lat i nikt nie jest w stanie Ci pomóc, zrozumieć a Twój osobisty facet to olewa, to czas najwyższy zacząć go olewać i zrobić wszystko, ale to wszystko aby znaleźć źródło problemu !!!!!!

    pozdrawiam Was ciepło
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Agnieszko. Kiedy Ty opisywałaś tę historię, ja leżałam w szpitalu czekając na operację usunięcia macicy z powodu raka szyjki macicy, mam 33 lata i już nigdy nie urodzę rodzeństwa dla mojego obecnie 5letniego synka....dlatego moja droga naprawdę nie miej takich wątpliwości...masz już kochanego męża i dziecko więc gładka buzia może poczekać:)

      Usuń
  41. Witam Was serdecznie, mam 30 lat, PCOS i przeszło 18-letni staż w walce z trądzikiem... Próbowałam w swoim życiu niemal wszystkiego. Przez antybiotyki, kwasy, mikro, płyny, maści i inne "cuda na kiju". Oczywiście- ponieważ to hormony- nie obyło się bez flutamidu, androcuru i spironolu. Efekt? Plecy i dekolt super. Trądzik na twarzy nadal miał się świetnie, a doszły do niego jeszcze przebarwienia. Z pozytywnych efektów- depilacja raz w tygodniu ;) włoski prawie nie odrastały... No ale nie było to celem kuracji, a jedynie pozytywnym efektem ubocznym. W końcu "męska" decyzja- izotek. Tradycyjnie- w trakcie kuracji efekt piorunujący. Pół roku po odstawieniu trądzik na twarzy wrócił, plecy i dekolt ok. Druga dawka i powtórka z rozrywki. "Przepisowa" przerwa i decyzja lekarzy (endo i derm): niska dawka stale. Tak więc biorę 5-10 mg/dobę, w wakacje przerwa i znowu 5-10mg na dobę. Efekt? Ok. Nie ma szału jak przy pełnej dawce, ale łojotok już mnie nie dotyczy. Nieco rozszerzone pory, czasem coś się pojawi, ale w porównaniu do tego co jest bez izo (pomimo anty i metforminy- bo oczywiście mam insulinooporność) jest naprawdę ok. Skutki uboczne minimalne- tak naprawdę tylko zajady od czasu do czasu- zmora izotekowców. Badania krwi co 2-3 miesiące, wyniki idealne. Jednak wiem, że taka forma terapii izo to rzadkość, dlatego ciekawa jestem co o tym sądzicie??? Pozdrawiam Was serdecznie. Anita.

    OdpowiedzUsuń
  42. Polecam dwie rzeczy które mogą pomóc. Ja przez długi czas zmagałem się z tym problemem i nie pomagało nic. W końcu ktoś polecił mi wykonać testy na nietolerancje pokarmowe. Okazało się, że mój organizm nie toleruje wielu produktów. Odstawiłem, jelita odpoczęły i zaczęła się poprawa. Później odkryłem jeszcze olejek herbaciany, który stosowałem do "parówek" i jako tonik. Od jakiegoś czasu miewam tylko lekkie zmiany, ale na reszcie można normalnie wyjść do ludzi. Bywają tygodnie, kiedy praktycznie nic się nie dzieje.

    OdpowiedzUsuń
  43. Ziemolino, jest to pierwszy komentarz, który piszę na Twoim blogu ( w ogóle na pierwszy na jakimkolwiek blogu) ale postanowiłam podzielić się swoją historią, z racji tego, że zawsze gdy mam napad trądzikowej deprechy, wchodzę właśnie tutaj i jest mi lepiej, bo czuję, że nie jestem sama ze swoim problemem. Z trądzikiem zmagam się od klasy maturalnej, teraz kończę czwarty rok studiów. Mój "pierwszy trądzik" obejmował jedynie okolice czoła. Dziś kiedy wiem nieco więcej na temat skóry śmiało mogę powiedzieć, że był to trądzik młodzieńczy o lekkim nasileniu. Z racji tego, że zawsze byłam perfekcjonistką i już kilka wyprysków było dla mnie tragedią od razu potraktowałam sprawę poważnie i zainwestowałam w wizytę u dermatologa. Szkoda, że Pani dermatolog sprawę potraktowała nieco mniej poważnie. Na mój lekki trądzik zaleciła Izotek. Byłam zachwycona, powiedziała że po tym leku nie będę miała już nigdy żadnych problemów z cerą, dała mi książeczkę, powiedziała, żeby nie bać się wypisanych tam skutków ubocznych, bo nawet na ulotkach witamin jest ich pełno. No i zachwycona poszłam w to. Nie miałam wtedy internetu, nie śledziłam portali internetowych, nie znałam nikogo, kto przyjmowałby ten lek. Moja mama początkowo była przerażona skutkami ubocznymi, no ale w końcu leku nie przepisywał mi jakiś szarlatan, tylko lekarz, więc człowiek, który ( teoretycznie) wie lepiej. Wyniki wyszły w porządku i dosyć szybko od pierwszej wizyty zaczęłam stosować cudowny lek. Nie przepisano mi niczego wcześniej, żadnych maści, zupełnie niczego. Nie pamiętam, żebym podczas kuracji powtarzała badania (może raz w ciągu 7 miesięcznej kuracji). Niestety szybko pojawiły się u mnie skutki uboczne, ale lekarka obiecała że po odstawieniu miną, Na wysuszone oczy, usta, ręce oraz nogi nie będę narzekać, bo to był pikuś przy codziennym braku chęci wstawania z łóżka, zawrotów głowy, problemów z pamięcią i koncentracją, a także pogorszeniu widzenia w nocy. Należę do takich osób, które nie chcą obarczać innych swoimi problemami, więc kiedy mama pytała, czy wszystko ok, mówiłam, że tak, że to tylko od leku, ale lekarz powiedział, że to znak że działa ( sic!). Dobrnęłam do końca kuracji, twarz miałam przeepiękną i powiem szczerze, że wspominam te dni z utęsknieniem, czułam się dobrze w swojej skórze, większość skutków ubocznych minęło, ale... niestety stałam się trochę dziwna i wszyscy to zauważali, z moim chłopakiem na czele. Czasem zachowywałam się dziwnie, gadałam trzy po trzy ( później zastanawiałam się jak mogłam palnąć taką głupotę), byłam bardzo emocjonalna ( zawsze wszyscy mówili, że mam włoski temperament, że nastrój zmienia mi się co minutę, ale tu chodziło o coś innego, czasem siedziałam siedziałam wśród domowników, czy znajomych, niby wszystko było ok, ale czułam że muszę udać się do pokoju i po prostu wypłakać) zaczęła źle się czuć w tłumie osób (galeria handlowa była duuużym wyzwanie) znacznie pogorszyła mi się kondycja i może to dziwne co napiszę, ale po prostu czułam się tak, jakbym szybciej się starzała. Dziś część z tych objawów nadal mi towarzyszy, ale są mniej nasilone. No a teraz wisienka na torcie w mojej historii. Moja cera wyglądała dobrze jedynie przez dwa lata od skończonej kuracji. Po dwóch latach moją twarz zaatakowało milion grudek na policzkach i brodzie ( czoło czyste) nie działo się to jakoś stopniowo, po prostu w pewnym momencie obsypało mnie tymi grudami i udałam się szybko do dermatologa- zineryt, aknemycin, epiduo, davercin( nie pamiętam czy dokładnie tak brzmi nazwa ostatniego leku) nic nie pomagało. Chodziłam do wielu lekarzy, nikt nie mógł sobie z tym poradzić. Odpuściłam, zaczęłam naturalną pielęgnację cery i było trochę lepiej (ale nieznacznie). Pomogły mi trochę zabiegi kwasami, ale nawet seria 10 zabiegów nie wypleniła tego paskudztwa, skóra jest jakby oporna na leczenie, zmutowana :/ Niedawno poszłam do kolejnego dermatologa, powiedział, że proponuje koleją serie izoteku, a na razie przepisuje acnatac.

    OdpowiedzUsuń
  44. Dodam jeszcze, że nie chcę decydować się ponownie na lek, który już raz mi nie pomógł, który wpłynął na pogorszenie stanu mojego zdrowia (mam problem z wątrobą oraz stawami). Powiem szczerze, że acnatac trochę mi zaczął pomagać, ale nie wiem jak to będzie. Nie stosowałam wcześniej retinoidów zewnętrznych ( jedynie nieszczęsny epiduo, który tak poparzył mi twarz, że nabawiłam się martwicy naskórka i nie wychodziłam z domu) mam nadzieję, że uporają się z moim problemem. Najgorsze, że myślałam " opiszę, to poczuję się lepiej" a kończąc ten komentarz czuję się trochę przytłoczona i przestraszona, tym że może nie ma już ratunku dla mojej nieszczęsnej skóry. Białe grudy przeistaczają się właśnie w czerwone wulkany, ale pocieszam się, że może tak ma być, w końcu tyle czytałam o nagłym pogorszeniu po retinoidach, może musi być gorzej, żeby było lepiej. Chciałam powiedzieć tylko jedno osobom, które cały czas patrzą na siebie przez pryzmat trądziku, Zauważyłam, że kiedy cały czas on tym mówię, albo jestem wiecznie przygnębiona z tego powodu to moje otoczenie automatycznie też zwraca na to większą uwagę i wszyscy mi coś doradzają, wszyscy o tym mówią, a w mojej głowie rodzi się "o boże, jest tak źle, że wszyscy mówią tylko o tym". W momencie kiedy o tym zapominam, przestaje nawijać mojemu narzeczonemu "jestem taka paskudna" to od razu jest lepiej i inni też przestają zwracać na to uwagę, Czasem staram się żartować już z tego i mówię mojemu narzeczonemu , że mam " pizza face" a on odpowiada "wiesz przecież, że pizze kocham pod każdą postacią".

    OdpowiedzUsuń
  45. Kasiu, dziekuje z. Twoja historie. Mysle, ze retinoidy zewnetrzne poprawia wyglad Twojej skory, tylko musisz powtarzac kuracje i pamiettac tez o codziennej pielegnacji i sie niebpoddawac. Wszystkiego dobrego i pozdrowienia dla narzeczonego😊

    OdpowiedzUsuń
  46. Cześć!
    widzę Wasze komentarze na temat walki z paskudztwem, zwykle dotyczą leczenia farmakologicznego. Ja wreszcie opisalam swoje starania o piękną cerę: http://blondlajfstajl.blogspot.com/

    Co powiecie na to? Może któraś z Was zmieni pogląd na swoją strategię walki z niedoskonałościami?
    Zastanawiam się jak teraz miewa się autorka listu? Może jest możliwy kontakt z Nią?

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  47. Tutaj masz dalsze losy Agieszki http://kosmostolog.blogspot.com/2015/09/o-ciazy-retinoidach-i-agnieszce-ktora.html

    OdpowiedzUsuń
  48. Dzięki wielkie! Lecę czytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  49. Dobry homeopata. Żadne antybiotyki.

    OdpowiedzUsuń
  50. Dobry homeopata. Żadne antybiotyki.

    OdpowiedzUsuń
  51. sama również przechodziłam przez izotek.. miałam pozytywne nastawienie..wiecie robić coś dla siebie dla swojego dobrego wyglądu..nie mialam ochoty wychodzić z domu.. ale wiedziałam że będzie lepiej..z każdą wizytą mój uśmiech był coraz większy pomimo skutków jakie ponosiłam.. ból pleców taki że gdy rano wstawałam to płakałam.. każdy ranek był dla mnie męką. Uczestniczyłam od początku mojego leczenia w forum ale niestety z jakiś przyczyn zostało usunięte.. a szkoda bo podnosiło mnie to na duchu zresztą nie tylko mnie :) trądzik jest chorobą.. i uważam że ludzie chorujący nawet na te lekkie objawy powinni mieć wsparcie psychologa jak i stałego lekarza.. izo kosztował mnie trochę pieniędzy obecnie zastanawiam się nad kolejną kuracją :( mam 24 lata a z moją twarzą jest źle.. po roku od zakończenia moja twarz wybuchła wulkanikami pryszczy.. na blizny które miałam stosowałam krem ze ślimaka ELICINA niestety dość drogi.. zastanawiam się czy zastosować izotek a może Nonacne który posiada pozytywne opinie??
    na mojej twarzy jest dużo podskórnych cyst torbieli czy jak to inaczej można nazwać..przez to moja skóra jest nierówna i brzydka :(
    nie wiem od której strony się zabrać za tego NISZCZYCIELA
    JEŚLI KTOŚ MA JAKIEŚ UWAGI TO PROSZĘ KIEROWAĆ NA
    m_megi88@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  52. Rozwiązaniem jest aplikator na wypryski HB, oczywiście stosowany stopniowo. Będziecie mieli odpowiednie podejście, to wszystko zniknie. U mnie też to trochę trwało, ale jakoś udało się to wszystko wyeliminować bez śladów, więc zakładam, że takie tematy są do zrobienia. Mylę się?

    OdpowiedzUsuń
  53. Potwierdzam. U mnie to była kwestia kilku tygodni i wszelkie ślady zostały wyeliminowane. Powiedzmy, że cera dzięki temu totalnie mi się odmieniła, zrobiła się ładna, zdrowa, pozytywnie odmieniona, ale przecież wiadomo, że niczego natychmiast nie zrobicie. Najważniejsze, że problem można wyeliminować bez żadnych zabiegów.

    OdpowiedzUsuń
  54. Używasz systematycznie aplikatora na wypryski HB - będzie w porządku. Nie twierdze, że natychmiast idealnie, ale to działa i przyznaję, że w moim przypadku to była jedyna metoda, która faktycznie okazała się być mega skuteczna.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Kosmostolog , Blogger