Życzę Wam Prawdziwych Świąt

Życzę Wam Prawdziwych Świąt

 Nienawidze przedświątecznej gorączki w centrach handlowych. Tandetnych dekoracji, naprzykrzających się Mikołajów czyhających za każdym rogiem, wałkowanych do znudzenia kolęd, pośpiechu, tłoku, przepychanki. Wkurza mnie nachalny konsumpcjonizm, generowany przez speców od marketingu sztuczny nastrój i orgia zakupów. Gdzie tu prawda, tradycja, czas na refleksję, gdzie magia i tajemnica?
Już dawno święta zostały odczarowane, razem z tabunem podrabianych reniferów, plastikowych bombek i produkowanych masowo prezentów.

Dlatego jak co roku zamierzałam odwołać swięta i jak co roku dałam im ostatnią szansę:) Znów pozwoliłam sie ponieść młynkowym zapachom, mamie przy piecu gotującej barszcz i wspomnieniom z dzieciństwa. Znów zwiodły mnie rumaine policzki Jaśka, zwierzęta mówiace ludzkim głosem i dziadek przebrany za świętego Mikołaja.

Niech żyją Święta! Prawdziwe. Pachnace świerkiem, grzybami, rodziną i miłością, święta powolne, leniwe, niewymuszone i bezpretensjonalne.

Takich Świąt Wam życzę, no i przepieknych gładkich cer :)
                                                                     
                                                                       
 Wasza Ziemolina

PS. Stulu kochana dziękuję za przesliczną kartke :)
  
            
Rabat w Super- Pharmie i zaległe komentarze.

Rabat w Super- Pharmie i zaległe komentarze.

Kochani, szykujcie kasę w Super- Pharmie znów 40% rabatu, już od czwartku 21- 24 listopada:). Tym razem na kolorówkę (maskary i podkłady), demakijaż oraz produkty do włosów (stylizacja i odżywianie) a także witaminy. Promocja dotyczy zarówno drogerii jak i apteki. Nie zabraknie tam również mnie, będę w piątek i niedzielę w najbrzydszym centrum handlowym świata- Poznań City Centre. Widzieliście jaki koszmarek powstał przy dworcu głównym w Poznaniu? A miało być tak pięknie :(
 http://www.bryla.pl/bryla/1,85300,14836142,ArKITekczer_tygodnia__Poznan_City_Center_zwany__chlebakiem_.html
Letnie wspominki

Letnie wspominki


Dziś nie będzie kosmetycznie- będzie młynkowo. Nie będzie też recenzji kremu, będzie natomiast recenzja mebli:) Ponieważ w założeniu miało być kosmetycznie i niekosmetycznie, myślę, że mogę od czasu do czasu pozwolić sobie na post o innej tematyce. Tematyce zresztą bardzo kobiecej- bo która z nas nie lubi zajmować się aranżacją swojej przestrzeni.

W ramach wakacyjnych wspominek chciałabym pokazać Wam trochę zdjęć z mojej leśnej kryjówki - Młynka i opowiedzieć przy okazji o zmaganiach z firmą Fatty.

Fatty (klik) to producent mebli relaksacyjnych, o ile worek wypchany styropianem można nazwać meblem. Ale jest to na pewno wygodne siedzisko, które fajnie dostosowuje się do ciała i przyjętej pozycji, oraz całkiem niezły gadżet, urozmaicający wnętrze. Fotele Fatty poleciła mi koleżanka, kiedy szukałam jakiegoś taniego zestawu wypoczynkowego na mój stryszek. Zamierzałam przyjmować w czasie wakacji wielu gości i musiałam załatwić im jakieś miejsca do siedzenia.

Próbki Redermica R trafią do

następujących osób:
- mroofinka
- 9thPrinces
- elle
- mam maszmakaron
- Katarzyna

Wygranych prosze o adresy mailowe. Będę na nie czekać do końca tego tygodnia, czyli do 10 listopada.  Jeśli któregoś nie otrzymam, wybiorę inną osobę. Wyślę próbki zwykłym listem (zbankrutowałabym z poleconym), więc proszę bardzo o potwierdzenie, że odebrałyście przesyłkę. A kiedy już rozpoczniecie testy, chętnie wysłucham waszej opinii o Redrmicu.

Gratuluję i pozdrawiam:)
Redermic R- retinol dla skóry wrażliwej

Redermic R- retinol dla skóry wrażliwej

Redermic R- najbardziej oczekiwany produkt La Roche- Posay- jest już w Polsce:) I choć jeszcze go nie używałam, juz jestem w nim zakochana i chociaż recenzje kosmetyków nie są moją specjalnością, to jednak lubię od czasu do czasu podzielić się z Wami tym, co najlepsze. Dzisiaj będzie to nowy Redrmic R.

Redermic to gama produktów przeciwzmarszczkowych La Roche- Posay. W tej chwili składają się na nią dwa podstawowe preparaty: Redermic C (C jak witamina C) i Redemic R (R jak retinol).

Redermic C, wcześniej znany jako Redermic+, przeszedł niewielką renowację i został wzbogacony w mannozę- cukier, który ma stabilizować wit. C i zapobiegać a przynajmniej zmniejszyć jej utlenianie. Zatem preparat nie będzie już tak mocno brudził na żółto poduszek i kołnierzyków. O zaletach wit. C pisałam już kilkakrotnie. Jest silnym przeciwutleniaczem, stymuluje syntezę kolagenu, leciutko złuszcza poprawiając koloryt, rozjaśnia przebarwienia i wzmacnia naczynia krwionośne. W Redermicu C wit. C występuje w stężeniu  5%. Oprócz tego w składzie kremu znajdziemy jeszcze: nawilżający kwas hialuronowy, madekasozyd- substancję przyspieszającą regenerację oraz neurosensynę, która ma działanie kojące i przeciwzapalne.
Banialuki

Banialuki


Czasami, kiedy się nudzę, lubię poskakać po sieci, ciekawa jakie newsy wyprodukowały tym razem płodne blogerki kosmetyczne (możne np. kogoś zapchał tusz do rzęs). Najczęściej uśmiecham się pod nosem, innym razem wybucham głośnym chichotem, zdarza się, że wyjątkowo zniesmaczona nie mogę się powstrzymać od komentarza.
Zapchana blogosfera

Zapchana blogosfera

Ten post chciałam opublikować już dawno temu, właściwie zaraz po aktywowaniu bloga. Po rozejrzeniu się w sieci, bardzo szybko zorientowałam się, że głównym nurtem w blogosferze jest ekoterroryzm i mania zapychania. Odkąd nauczyliście się czytać składy, zapanowała jakaś zbiorowa histeria na temat komedogennności kosmetycznych składników. Wszystkich i wszystko "zapycha". "Zapychają" was kwasy, nawet Atrederm was "zapycha", żele do mycia i toniki są nieustającym źródłem powstawania zaskórników a pewnie znalazłyby się i osoby, które "zapchała" woda termalna. Genezę owej obsesji bardzo trafnie opisała kiedyś Patryk:

 "Lobby niedouczonych kosmetologów stworzyło jakieś dziwne teorie, które zrodziły obsesję komedogenności. "Zapycha mnie wszystko" - słynna fraza, która jest rozpaczliwą próbą wyjaśnienia przyczyn tego, co dzieje się ze skórą trądzikową. Ludzie, którzy poświęcają życie na próby znalezienia leków lepszych niż izotretinoina, znający molekularne podłoże trądziku, klinicyści z ogromnym doświadczeniem w leczeniu najcięższych i najbardziej opornych postaci acne - wszyscy oni patrzą z politowaniem na lobby kosmetologiczne i panny, które błyszczą tym, że ze składników danego preparatu wyłapują ingredienty potencjalnie komedogenne. Bo jest to mydlenie oczu i odwracanie uwagi od problemu."

Samą zaś "rozpaczliwą próbę wyjaśnienia problemu" dobrze ilustruje komentarz, który kiedyś pojawił się na moim blogu: "wydaje mi się, że ten krem może mnie zapchać, ale widząc na twarzy krostki, nie wiem czy są one efektem zapchania, czy po prostu dlatego, że ja je zawsze mam".

Aby w ogóle rozpocząć dyskusję na temat czynników komedogennych, musicie poznać najpierw swój rodzaj skóry, być może problem ów, w ogóle was nie dotyczy. Proponuję zrobić sobie test, o którym pisałam tutaj klik. "Zapychanie" to problem skóry tłustej, mieszanej i trądzikowej. Osoby ze skórą suchą i normalną, której cykl złuszczania się komórek jest prawidłowy, nie muszą się go obawiać.

zaskórniki (zdjecia czytelniczek)
Skóra tłusta i trądzikowa jest niezwykle problematyczna ,"zapycha" się właściwie sama z siebie i wcale nie musi mieć specjalnej zachęty w postaci np. kremu z parafiną. Skóra ta bowiem nie funkcjonuje prawidłowo a wiele jej procesów przebiega niewłaściwie, przy czym nie chodzi tutaj tylko o nadprodukcję tłuszczu. Żeby w ogóle była mowa o komedogenezie, musimy mieć odpowiednie podłoże w postaci: po pierwsze tłustej skóry, po drugie nadmiernego łojotoku i po trzecie zaburzeń rogowacenia. A mechanizm powstawania zaskórnika, który jest ściśle związany z mieszkiem włosowym i przylegającym do niego gruczołem łojowym, mechanizm ów polega na tym, że produkowany w nadmiarze tłuszcz (ładnie zwany sebum) zalega w ujściach gruczołów łojowych (porach) i nie może wydostać się na powierzchnię, ponieważ jest ona pokryta grubą warstwą sklejonych korneocytów (martwych komórek naskórka). Sam zaś zaskórnik jest mieszaniną owego tłuszczu i martwego naskórka. A proces komedogenezy wymaga czasu i na pewno zaskórnik nie pojawi się nagle po jednorazowym użyciu kremu z wazeliną.

Natomiast jest bardzo często mylony z okołomieszkowym stanem zapalnym, który opisywałam już kiedyś na tym blogu pod nazwą trądziku pokwasowego i który to jest spowodowany drażniącym, powtarzam drażniącym, a nie komedogennym działaniem kwasów czy retinoidów. Wśród was określany też powszechnie mianem "wysypu". A przy okazji, ów osławiony "wysyp" nie ma nic wspólnego z oczyszczaniem skóry i jest raczej reakcją prozapalnej skóry na drażniące działanie wyżej wymienionych substancji i jest oczywiście reakcją przejściową. Wysyp może pojawić się też zupełnie spontanicznie, co wielokrotnie obserwuję u siebie. Przez całe wakacje smarowałam się tylko obierkami po ogórkach (o ile oczywiście, ogórki figurowały akurat w moim menu) a i tak na mojej skórze, często widniała nieładna kaszka.

I właściwie tak mniej więcej wyglądałby ten artykuł, gdybym opublikowała go na początku swojej kariery blogerki kosmetycznej. Pojawił się jednak Patryk, ze szczyptą swojego męskiego sceptycyzmu i zwrócił uwagę na bardzo ważną rzecz. Rzecz, która, gdyby się nad nią zastanowić wydaje się całkowicie oczywista i informację, której nie znajdziecie w żadnym podręczniku kosmetologii. Otóż skóra tłusta i trądzikowa jest niezwykle wrażliwa, nadreaktywna i prozapalna, właściwie jest jednym wielkim stanem zapalnym, jednostką mocno rozregulowaną i często nieprzewidywalną. Pamiętacie jak kiedyś mówiło się, że skóra tłusta jest gruba i odporna, więc trzeba ja traktować spirytusem i innymi mocno wysuszającymi substancjami? Ba, wciąż jeszcze takie informacje oferują ekspertki sprzedające w drogeriach. Tymczasem skóra ta okazuje się często, być bardziej wrażliwą od jej koleżanki jaśnie pani naczynkowej (klik). Z tym, że płytko unaczyniona księżniczka jeśli ją podrażniać, reaguje nagłym wybuchem złości i ostrym rumieniem, skóra tłusta zaś, ma w sobie sporą dawkę masochizmu i generuje brzydkie niszczące ją stany zapalne. Ale oddajmy głos samemu mistrzowi:)


"Skóra trądzikowa cechuje się bardzo mocno zaburzoną równowagą redoks - o czym się powszechnie nie mówi, a co jest oczywistością. Mniejszy potencjał redoks skóry => podkręcanie utleniania składników sebum, np. skwalenu => komedogeneza => stan zapalny i jeszcze większe problemy ze stanem redoks. Błędne koło."

" Skóra trądzikowa, oprócz tego, że pojawia się na niej trądzik jest wrażliwa (stąd tendencja do stanów zapalnych). Wiecie co jest najbardziej powszechnym czynnikiem komedogennym? Składniki oleju mineralnego? Caprylic/Capric trygliceryde? Nie. Sebum.Np.utleniony skwalen generuje sygnały sprzyjające formowaniu się minizaskórnika. Wniosek: redukcja łojotoku wygasza procesy komedogenezy. To dlatego tak ważną płaszczyzną w terapii i pielęgnacji trądziku jest ograniczenie nadprodukcji sebum."

skóra tłusta (zdjęcia czytelniczek)
I tutaj dochodzimy do bardzo ważnego wniosku, mianowicie prawidłowo pielęgnowana skóra, dobrze nawilżona, z prawidłową barierą naskórkową, oraz systematycznie poddawana eksfoliacji nie ma prawa się "zapychać" a przynajmniej ma znacznie mniejszy potencjał komedogenny.
Myślę też, że na tym polega sukces tak popularnej obecnie naturalnej pielęgnacji. Bo choć, i pisałam już o tym wielokrotnie, nie da się wyleczyć trądziku przy pomocy mydła oliwnego i herbacianego olejku, to kosmetyki naturalne wspaniale koją i nawilżają wrażliwą skórę trądzikową. Nie zapominamy jednak, że podstawą pielęgnacji takiej skóry jest jednak czysto chemiczna eksfoliacja (złuszczanie) przy pomocy kwasów i retinoidów.

Podsumowując zaskórniki tworzą się na skórze tłustej/trądzikowej, skórze, która jest mocno rozregulowana i bardzo wrażliwa, a także skórze, która nadmiernie się przetłuszcza i proces rogowacenia jej komórek jest zaburzony. Dlatego, aby ograniczyć komedogenezę, należy walczyć z łojotokiem oraz hamować nadmierne rogowacenie, poprzez stosowanie preparatów delikatnie eksfoliujących opartych o kwasy i retinoidy, a także dbać o prawidłowe nawilżenie i ukojenie, oraz ochronę UV (pisałam już o tym tutaj klik). Zwracając również uwagę no to, że dodatkowo komedogennie może wpływać stres, nieuregulowana gospodarka hormonalna, drażniące zabiegi kosmetyczne, oraz bogata w nabiał i węglowodany dieta.

Nie zaprzeczam też, że istnieją komedogenne substancje kosmetyczne, których zresztą nie będę tutaj podawać, bo w sieci jest sporo stron, które je udostępniają. Chcę jednak zwrócić uwagę, że nie są owe substancje, ani największym, ani jedynym, czynnikiem wzmagającym trądzik, są zaś na pewno czynnikiem najbardziej rozdmuchanym. Mam często wrażenie, ze łatwiej jest powiedzieć "krem mnie zapycha" niż przyznać się, że po prostu mam trądzik.

Żałuję, że mnie urodziłaś mamo

Żałuję, że mnie urodziłaś mamo


Kilka dni temu pod historią Agnieszki klik pojawił się taki oto komentarz:

"Agnieszko! Doskonale Cię rozumiem, przechodzę przez to samo od 18 lat, ja natomiast pożeram Izotek garściami od siedmiu lat:-) Nie szkodzi mi, wręcz przeciwnie, moja skora i moje ciało się go domagają. Twarz po odstawieniu wygląda strasznie a potworny łojotok sprawia, że nie mogę zakryć pryszczy, bo wszystko spływa po 30 min. Jeśli nie chcesz mieć trądziku myślę, że izotretynoina jest dla Ciebie, oczywiście po tym, jak uporasz się z problemem posiadania kolejnego dziecka:-). Nie wiem jednak, czy zdajesz sobie sprawę że skazujesz swoje dzieci na podobny los. Trądzik jest dziedziczny!!! Wiec zastanów się jeszcze raz, czy swojemu dziecku chcesz fundować taką przyszłość, jaka jest Twoją teraźniejszością ... Wszystkie dziewczyny z trądzikiem i mężczyźni też, pomyślcie dwa razy zanim zdecydujecie się powiększyć rodzinę!!! Nie mówię, że będzie tak na 100%, ale są o połowę większe szanse, że nasze dzieci będą cierpieć z tego samego powodu, co my. Pewnie mnie zakrzyczycie teraz, ale niestety trzeba się z tym liczyć, że nasze dziecko powie nam kiedyś - Żałuję, że mnie urodziłaś mamo ,tak jak ja powiedziałam swojej mamie..."

Przy okazji przypomniała mi się pewna bajka." Dawno temu w austriackiej wiosce przyszło na świat dziecko. Szybko okazało się, że jest bardzo chore i prawdopodobnie nie przeżyje do następnego dnia. Ponieważ rodzina była powszechnie lubiana, cała wieś zebrała się w świątyni i modliła żarliwie za życie dziecka. 

Dziecko przeżyło. 

Nazywało się Adolf Hitler".

Może bajka nie ma za wiele wspólnego z prawdą historyczną, ale robi wrażenie, prawda? Czy matka Hitlera wiedząc, że urodzi największego zbrodniarza świata, potrafiłaby powstrzymać się przed macierzyństwem, albo zabić niemowlę zaraz po urodzeniu? I pewnie przytoczony przykład jest trochę górnolotny, ale czy trądzik jest wystarczająco silnym argumentem przeciwko macierzyństwu?

Nie ulega wątpliwości, że acne jest tyle samo chorobą ciała, co duszy i osoby nim naznaczone powinny być pod stała kontrolą psychologa. Jest to też schorzenie dość swoiste, bo pozwala przecież normalnie żyć a przy systematycznej pielęgnacji i zastosowaniu makijażu korygującego, żyć nawet bardzo aktywnie i odnosić sukcesy, znacie Casandrę? klik. Jednak mimo to, osoby z trądzikiem są wyjątkowo zgorzkniałe i cyniczne. Rozumiem oczywiście, że były wyśmiewane w dzieciństwie i czują się nic niewarte, ale przecież są ludzie ze znacznie poważniejszymi deformacjami, które kurczowo trzymają się życia i potrafić się cieszyć każdą jego minutą.

W Poznaniu mieszka kobieta z potwornie zniekształconą twarzą. Wygląda to, jakby miała przeszczepioną głowę od postaci z kreskówki (bardzo przypomina Szreka), sino-zieloną z przerosłym nosem i gigantycznymi wargami. Pani ta jest zawsze elegancko ubrana (deformacja dotyczy tylko głowy), biega po mieście na wysokich obcasach i ma w sobie mnóstwo radości. Naprawdę podziwiam ją za odwagę. Od dawna jestem też pod wrażeniem wielkiej siły woli i życia Katarzyny Rosickiej- Jaszczyńskiej klik. Unieruchomiona, zamknięta w swojej ułomności napisała książkę i wyreżyserowała sztukę. Cudowna osoba, niestety zmarła kilka miesięcy temu.

W komentarzu pod ostatnim postem Buerlinii napisała " A oglądałaś może dzisiaj program na TVN STYLE Bez Wstydu? Pokazywano osoby z problemem skóry zniszczonej przez trądzik - koszmarny widok. Od razu przypomniała mi się opisywana tutaj historia Netkii. Ludzie rozpaczliwie nieszczęśliwi: znerwicowani, sfrustrowani, jakby obrażeni na cały świat (i mimo że jest w tym odrobina absurdu, w ogóle się nie dziwię...). Powinni u takich osób refundować zabiegi:( No ale chociaż cholerny tvn pomaga. Za cenę upokorzenia przed kamerą..." Przeczytałam wiele Waszych historii i również zaobserwowałam, że trądzikowcy są "jakby obrażeni na cały świat", no bo tylko osoba bardzo nienawidząca siebie i zapewne też bardzo niedojrzała, może powiedzieć: "mamo, żałuję, że mnie urodziłaś".

Pewnie narażę się tutaj większości moich czytelników, ale zważcie, że sama również mam trądzik i piszę to na podstawie doświadczeń swoich, moich pacjentów i czytelników, w każdym razie uważam, że osoby z trądzikiem są bardzo egocentryczne i skupione na sobie a problemy ze skórą często przesłaniają im cały świat. Piszę to zresztą nie po to, by Was obrażać (większość czasu przecież, wysłuchuję Was i głaszczę po głowach), ale aby Wami  potrząsnąć. Sama pamiętam, jak swego czasu, kiedy nieustannie narzekałam na to, jakie życie jest niesprawiedliwe i chciałam się zabić z powodu pryszczy, moja przyjaciółka opowiedziała mi taką historię:
" Do weterynarza przyszła pani ze ślicznym pudelkiem- Panie doktorze, mój piesek nie chce nic jeść i cały czas ujada. Lekarz wypisał receptę i kazał przyjść za tydzień. Po tym czasie okazało się, że piesek nadal odmawia jedzenia i nieustannie szczeka, więc lekarz zapisał inne leki. Kiedy i te nie poskutkowały weterynarz poprosił panią, aby wyszła z gabinetu, bo chce zostać z pudlem sam na sam. Kiedy pani zamknęła za sobą drzwi, lekarz chwycił rozhisteryzowanego pudla za kłaki i rzucił nim o ścinę. Piesek natychmiast się uspokoił i błyskawicznie wróciła mu chęć do jedzenie i życia" :)

Zatem, choć sama nie mam dzieci, na postawione na początku pytanie odpowiadam: Nie, trądzik nie jest wystarczającym pretekstem, aby rezygnować z macierzyństwa. Zwłaszcza, że medycyna wciąż idzie do przodu, a zaawansowane badania nad retinoidami i innymi substancjami, pozwalają optymistycznie patrzeć w przyszłość.

PS. A co u Ciebie słychać Agnieszko?

PS.2. Post ilustruję zdjęciami mojego słodkiego bratanka :)


foto. Ziem

Odpowiedzi na zaległe komentarze oraz kwestia dostępności emulsji matującej Vichy SPF 50

   Postanowiłam dzisiaj odpowiedzieć na wszystkie komentarze, największe zaległości miałam pod postem "Farmaceuci kradną próbki", niestety system się zbuntował i nie chciał publikować moich odpowiedzi. Prawdopodobnie komentarzy jest za dużo. Odpowiadam zatem w postaci odrębnego postu, przy okazji może wyprzedzając niektóre Wasze pytania.



Witam Ziemolino :)

Po pierwsze dziękuje za fajnego bloga. A po drugie chciałabym się podzielić z Wami pewnym moim odkryciem. Ale zacznę od początku. Mam 31 lat i trądzik zazkórnikowy zamknięty, białą kaszkę na brodzie, policzkach. Wysypało mnie tak kilka lat temu po tabletkach antykoncepcyjnych. Stosowałąm antybiotyki w tabletkach, mazidłach i nic. TYlko jeszcze Atredermu nie ale zamierzam z niego skorzystać jesienią. A teraz do rzeczy. Byłam od poczatku tego miesiąca tak zdesperowana (urlop mi się zacząl a ja pryszczata :) ), że zaczełam pażyć zioła i robi okłady na twarz. No i jakie było moje zdziwienie! Napar z tymianku !! KUrcze działa. Moje zaskórniki znikają, skóra nabiera ładnego kolorytu a pryszcze szybciej się goją. Napar robię w ten sposób: 2 łyżeczki suszonego tymianku zalewam gorącą wodą (pół szklanki). Czekam az wystygnie, póżniej moczę najzwyklejsze płatki kosmetyczne i robię z nich okłady na twarz, tak około 15-20 minut, rano i wieczorem. O tymianku i jego włąsciwościach przeczytałam w Internecie, podobno nawet naukowcy uznali to za dobry sposób na trądzik. Nie wiem czy pomoże każdemu. Ja moge powiedzieć, że na mnie działa. Wiadomo to nie antybiotyk ale działa. POwoli ale działa. Jeżeli mogę porównać stan mojej skóry teraz, to miałam podony stan gdy używałam epiduo. Jest gładsza a zaskórników mniej. Po tymianku skóra lekko się złuszcza. Ziemolino co TY na to? Co myslisz o Tymianku?
Pozdrawiam Cię gorąco i dziękuje za cenne rady w bloogu :)
Ziemolina Nigdy nie stosowałam tymianku, nie słyszałam nawet o jego właściwościach przeciwtrądzikowych, ale jeśli działa to cudownie:) A czy ktoś z Was stosował to ziele?
...............................................................................................................................................
A mnie ciekawi jakiś dobry krem matujący ;) znasz może jakiś?
Ziemolina Nie jestem fanką kremów matujących dla mnie mogłyby w ogóle nie istnieć. Najgorsze są hybrydy o działaniu matująco-nawilżającym- ani nie matują, ani nie nawilżają. Wg mnie najlepszym kosmetykiem matującym jest sypki puder. Można go nakładać na podkład w celu utrwalenia makijażu, ale można również- bezpośrednio na skórę. Przy czym ważne jest aby proszku nałożyć naprawdę dużo. Im wiecej pudru, tym więcej tłuszczu wchłonie. O moim ulubionym sypkim pudrze oraz technice jego aplikacji, która jest niemniej ważna niż sam puder (a z doświadczenia wiem, ze nakładacie go źle) pisałam tutaj  klik
...............................................................................................................................................
A ja tak zupelnie nie na temat:-) Ziemolinko,od dluzszego czasu zastanawiam sie jakich uzywasz perfum...ot,taka babska ciekawosc;-)
Niecierpliwie czekam na kolejny post.
Pozdrawiam
Kasia 
Też się zastanawiam jak pachnie Ziemolina :D
Ziemolina Lanvin Rumeur :)
...............................................................................................................................................
Twój blog= równa się pełen profesjonalizm. Czytając posty czuję się jak wielkim zamiłowaniem darzysz tematykę kosmetyczną, przeciwtrądzikową i przeciwstarzeniową. Nawet nie wiesz, jak cieszę się , że jak po nitce do kłębka trafiłam na Twój blog a co za tym idzie odkryłam Atrederm...
Wiem jest lipiec, słońce w pełni...Wahałam się, czy podjąć to ryzyko i rozpocząć kurację w okresie letnim. Nie wytrzymałam i wystartowałam z Atre. Z jednej strony historia Netki http://kosmostolog.blogspot.com/2013/04/dla-tych-ktorzy-stracili-nadzieje.html z drugiej bezsilność.
Czemu do Ciebie pisze? Raz, że chce Ci podziękować, że jesteś, dwa, chyba potrzebuję kilka słów otuchy, zapewnienia, że muszę być cierpliwa i kuracja Atre da wreszcie upragnione efekty...Mariola
Atrederm stosuję zaledwie od 28.06.13. Wiedzę efekty, na czole i nosie. Jakby nie były to moje części twarzy:)Zaskórników na nosie i czole z dnia na dzień jest coraz mniej:) Ale reszta tragedia:( Policzki, szczęka i ta nieszczęsna broda...Wiem wiem powtarzam sobie codziennie, że będzie lepiej, że mam w tych miejscach takie złogi tego świństwa pod skóra, że musi trochę potrwać oczyszczenie ich. Niestety mam takie dni, że brak mi sił. Mam 26 lat. Z trądzikiem walczę od 12 roku życia może dłużej nie pamiętam już. Mogłabym przytaczać bez końca historie podobne do innych dziewczyn, które stosowały tony preparatów, leków, antybiotyków a nawet nieszczęsne Diane 35 ( a na marginesie dziewczyny wystrzegajcie się tych tabletek a już na pewno ginekologów, którzy bezmyślnie je przepisują nie zlecając żadnych badań kontrolnych. Moja przygoda z tymi hormonami i nieodpowiedzialną panią ginekolog skończyła się zakrzepicą w wieku 19 lat i dożywotnim przyjmowaniem leków przeciwzakrzepowych. Byłam o krok od amputowania nogi a nawet śmierci). Wracając do mojej historii, czytając bloga http://cosmeticsblogging.blogspot.com/ (na który trafiłam też dzięki Ziemolinie, jakbym momentami czytała o sobie. Tyle, że chyba nigdy nie zdecyduję się na kurację Izotekiem ( nigdy nie mów nigdy) ;)
Do rzeczy Ziemolino, powiedz proszę, jak długo może trwać to całe oczyszczanie? Oprócz Atre na noc, stosuję obecnie: rano płyn miceralny z biodermy potem spryskuję twarz hydrolatem z róży, potem serum z algami nawilżające polecane przez http://www.italianablog.com/2012/07/serum-intensywnie-nawilzajace-z-algami.html no i najważniejsze krem z filtrem 50+ Vichy zamiennie z kremem Alep 30+. Oczywiście zero słońca a jak już wychodzę na zewnątrz i mogę być narażona na promienie słoneczne to kapelusz z ogromnym rondem:) Wieczorem myję twarz OCM, potem mydełko Alep 40% znowu hydrolat z róży i w zależności od dnia a raczej nocy albo Atre albo coś mocno nawilżającego ( zwykle jest to Effaclar H) no i miejscowo stosowałam Aknemycin Plus. Zaprzestałam ponieważ skóra była tak podrażniona, że zamiast leczyć stany zapalne jakby "rosły" i "babrały " się w oczach (przepraszam za określenie). Teraz miejscowo stosuję olejek herbaciany. Natomiast w miejsca najbardziej zaognionych/ ropnych (czyli broda i policzki ) mazidełko/tonik sama nie wiem, jak je nazwać z żyworódki, aloesu i odrobiny kwasu hialuronowego (łagodzi trochę). Poza tym 2 razy w tygodniu robię maseczkę peel off z ekstraktu z papai i ananasa, raz w tyg maseczkę z aspiryny i miodu z dodatkiem aloesu. 
Moim ogromnym problemem jest wyciskanie:( Zazwyczaj po pracy zmywam makijaż najszybciej, jak się da no i wychodzi na jaw cała prawda tzn moja twarz;) Po całym dniu kolejne krosty ropne lub czekające żeby się wydostać na powierzchnię skóry zaskórniki i zaczyna się. Niby staram się robić to higienicznie, ale co z tego, jak nie powinnam w ogóle tego robić (myślę, że to też jeden z kluczowych powodów, dlaczego te wstrętne krosty wciąż się mnożą na mojej twarzy). Mimo, że każdego dnia obiecuję sobie, że koniec z tym, to nie potrafię się powstrzymać już następnego dnia. Wolę patrzeć na czerwone ślady po wyciskaniu niż wiadomo, jak wyglądające ropne krosty:( Ziemolino kochana pomóż, czy moja pielęgnacja jest odpowiednia przy stosowaniu Atrederm?? zapomniałam dodać, że raz w tygodniu stosuję serum z kwasu migdałowego 10%.
Na początku rozpoczęcia kuracji Atre zrobiłam zdjęcie twarzy bez makijażu, aparat ukazał wszystko. Ogarnęła mnie taka bezsilność, brak słów. Ostatecznie skasowałam zdjęcia, nie mogłam patrzeć na nie:(
Powiedz, czy i mi się uda i będę mogła w końcu pokazać się bez kompleksów bez makijażu? Mam mnóstwo przebarwień po tylu latach waliki z trądzikiem i wiadomo wyciskaniem. Zdaje sobie spraw, że jeśli uda mi się wygrać z trądzikiem a raczej przejąć nad nim kontrolę zacznę walkę z przebarwieniami. Cóż, to kolejny etap....Na razie trądzik jest moim największym problemem i kompleksem. Dobrze, że jest ze mną mężczyzna, który wspiera mnie i mówi, że on nie widzi tych króst, dla niego i tak jestem piękna ( przytaczam jego słowa).
Jeśli znajdziesz chwilę Ziemolino proszę odpisz, choćby klika słów, które dadzą mi kopa, żeby walczyć dalej.
Pozdrawiam i dziękuję, że jesteś z nami jednocześnie życząc i Tobie i wszystkim innym dziewczynom powodzenia w walce z trądzikiem
P.S. Przepraszam, że w dwóch wiadomościach/komentarzach ale tak się rozpisałam, że nie chciało załadować mi wszystkiego w jednej wiadomości Mariola
Ziemolina Witaj Mariolu, dopiero dzisiaj znalazłam czas, by odpowiedzieć na Twój list. Bardzo ładnie to wszystko opisałaś, lubię czytać takie historie, pisane przez dorosłe, mądre osoby. Pewnie od czasu kiedy to pisałaś dużo się zmieniło, ciekawa jestem jak teraz wygląda Twoja skóra.

"jak długo może trwać to całe oczyszczanie?" Mechanizm wysypu nie ma nic wspólnego z oczyszczaniem, jest raczej spowodowany mocnym przesuszeniem warstwy rogowej, która jak skorupka na powierzchni skóry, zapycha pory. Nie wiem jak długo może trwać, ale jeśli jest naprawdę ciężki powinnaś zastosować antybiotykoterapię. Bardzo często lekarze zapisując silny retinoid i równolegle zalecają antybiotyk, aby uniknąć wysypu.

"Moim ogromnym problemem jest wyciskanie:(" Nie jestem przeciwniczką wyciskania (sama praktykuję:)), często jest to jedyna metoda, by zmiana zapalna szybciej ustąpiła, niewyciśnięta potrafi się paprać wiele tygodni. Trzeba to jednak robić umiejętnie i przede wszystkim JEST TO ABSOLUTNIE ZABRONIONE W TRAKCIE KURACJI ATREDEREMEM. skóra jest wówczas tak wydelikacona i bezbronna, ze takie maltretowanie i mocne ciśnięcie, może pozostawić trwałą bliznę, sama się jednej w ten własnie sposób nabawiłam.

Na koniec coś o czym piszę cały czas i co może nie jest zbyt pocieszające. Bardzo często trądziku nie można wyleczyć  Jeśli jest on spowodowany wrodzoną nadwrażliwością na androgeny, będzie nam towarzyszył całe życie. Natomiast- i to jest powód do radości- możemy MIEĆ NAD NIM KONTROLĘ, poprzez systematyczną i mądrą pielęgnację, polegającą na stosowaniu preparatów keratolitycznych (kwasy, retinoidy) przez cały rok oraz cyklicznych głębokich złuszczaniach (Atredrm, wysokie stężenia kwasów) w okresie jesień- zima. Przede wszystkim zaś trzeba obserwować skórę a nawet jej słuchać, jak mawia Patryk, traktować ją bardzo delikatnie i po prostu się jej nauczyć. Nie zawsze ogromna ilość mazideł znaczy lepiej (najczęściej zresztą- gorzej), nieraz po prostu należy zostawić skórę w spokoju i pozwolić jej żyć własnym rytmem.

Mariolu na pewno będziesz jeszcze miała piękną skórę (tak jak ja), powinnaś się tylko na stałe zaprzyjaźnić z kwasami i retinoidami, no i czytać mój blog:)
Sciskam Cie mocno i gorąco pozdrawiam. 

...............................................................................................................................................

Droga Ziemolino,

Chciałabym się zapytać czy we Wrocławiu też są przeprowadzane dermokonsultacje? Jeżeli tak, to bardzo proszę o podanie namiarów. Coraz bardziej jestem zaniepokojona stanem mojej skóry. U mamy stwierdzono ostatnio trądzik różowaty i obawiam, się, że ja również mam do niego duże predyspozycje.
Czekam z niecierpliwością na Twój powrót i kolejne posty:)

P.s. Miałam nadzieję, że uda mi się odwiedzić Ciebie w Poznaniu, przy okazji odwiedzin u rodziny spod Poznania, jednak na chwilę obecną się nie wybieram nigdzie:/
P.s.s. Ty jesteś na zdjęciu? Bardzo ładnie wyglądasz=)

Pozdrawiam jako wierna czytelniczka bloga,
Magda
Ziemolina We Wrocławiu pracuje Monika, to jej adres mailowy monika.herman@interia.pl napisz i się z nią umów a potem zdaj mi relacje, jak poszło:)
...............................................................................................................................................
Witam, wczoraj natrafiłam na tego bloga i bardzo mnie natchnął i zmotywował od razu do działania. Mam trądzik, z którym również męczę się ładnych kilka lat. Co chwilę dostaję jakiś Duac, Differin, Acne-derm, itd. Chciałabym zacząć moją pielęgnację od zmiany kosmetyków na te, które Ty polecasz: Effaclar K, Hydraphase lagere, Lipikar Surgras i Vichy Capital Soleil. Mam tylko pytanie. Powiedzmy, że wychodzę rano i nakładam krem nawilżający. Po jakim czasie mogę nałożyć filtr? Oczywiście nie przemywam twarzy przed tym?
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Cieszę się, że powstał taki blog :)
Pozdrawiam!
Ziemolina Luneczko, filtr należy nałożyć, kiedy krem się wchłonie, czyli po chwili, nie  należy przemywać przed tym twarzy, ponieważ zmyjesz w ten sposób kosmetyk nawilżający. 
Jeszcze lepiej nałożyć pod filtr serum z wit. C np takie klik lub gotowe- Flavo C.
...............................................................................................................................................
Witam Serdecznie... Chciałam powiedzieć, że bardzo ale to bardzo się cieszę że trafiłam na Pani blog bo uświadomił mi niezmiernie dużo, nareszcie dostrzegłam błędy w mojej pielęgnacji i powoli zaczynam wszystko od nowa. Mój problem to delikatny trądzik grudkowy nie wspominając o wągrach i porach. Na czole i żuchwie, mniej na policzkach pojawia się dużo drobnych grudek, których nie można za bardzo usunąć czasami wielkie gule zwłaszcza na czole, widoczne są zwłaszcza pod światło, za każdym razem spoglądając w lusterko przeżywam mały dramat :p Trafiłam na niezbyt "profesjonalną" dermatolog, która powiedziała, że krosty się robią i robić będą po czym przepisała mi ISOTREXIN. Moje pytanie, czy używając właśnie ISOTRIXNU mogę jednocześnie robić zabiegi z kwasami o wysokim stężeniu i w między czasie używać np. Effaclar K + nawilżać? (planuje zacząć wczesną jesienią) Czy to nie będzie za dużo zbyt inwazyjnych rzeczy na raz?? Będę bardzo wdzięczna na odpowiedz...bardzo mi to pomoże. Natalia
Ziemolina Natalko Isotrexin to silny lek- pół procentowe stężanie izotretinony oraz antybiotyk erytromycyna. Nie powinnaś go łączyć z innymi preparatami o działaniu keratolitycznym. Myślę, że w trakcie kuracji przyda Ci się raczej dobry krem nawilżający no i filtr. Możesz oczywiście sprawdzić, jak Twoja skóra toleruje izotretinoinę i jeśli okaże się, że całkiem dobrze, możesz zastosować dodatkowo np. 5-10 % tonik migdałowy.
Effaclar K lub Duo pozostaw sobie na lato.
I pamiętaj mniej znaczy więcej:)
...............................................................................................................................................

I na koniec jeszcze kwestia dostępności emulsji matującej Vichy SPF 50. Bardzo wiele osób pyta mnie, gdzie można ją jeszcze kupić. Generalnie sprawa wygląda tak, że apteki mogą zamówić pakiet słoneczny tylko raz w roku, mniej więcej w marcu. L`oreal tylko raz składa zamówienie do Francji na produkty ochronne, potem trzeba już czekać do przyszłego sezonu. Zatem w okresie jesień- zima sprzedaje się te filtry, które zostały z lata. Od czasu kiedy ja i kilka innych osób umieściło na blogu recenzje emulsji matującej, błyskawicznie zniknęła ona z aptek i w tej chwili nie można jej znaleźć już raczej nigdzie :(. W przyszłym roku, mając już tę wiedzę, bądźcie bardziej zapobiegliwi i kupujcie sobie latem zapas filtrów na resztę roku.

Buziaki!
Koki i loki Karoliny

Koki i loki Karoliny


Witajcie po wakacjach!

Wróciłam cała i zdrowa a nawet trochę opalona:). Wkrótce zabiorę się do pracy i pisania a dziś chciałabym przedstawić Wam moją przyjaciółkę Karolinę, oraz jej studio fryzur, mieszczące się na poddaszu starej willi przy Konfederackiej w Poznaniu.

Do salonu „ Loki Koki Maski” trudno jest trafić z ulicy, gdyż znajduje się na piętrze i wiedzą o nim tylko osoby wtajemniczone- dziś, chciałabym wtajemniczyć również Was. Właścicielce udało się stworzyć naprawdę unikatowy fryzjerski zakątek w czasach, gdy usługa ta jest szeroko rozpowszechniona  i pospolita a na każdej ulicy jest przynajmniej jedna leniwa fryzjerka ze spalonym balajażem i koniecznie jeden zniewieściały fryzjer stylista.

U Karoliny dostaniecie wymarzoną fryzurę, ale i miło spędzicie czas w jej klimatycznym saloniku, którego okna z jednej strony wychodzą na spokojną i cichą ulice Konfederacką z drugiej zaś na stary sad. Wnętrze jest urządzone ze smakiem, ale bez wszechobecnego obecnie dizajnerskiego zadęcia. Kolorowe wstążki i poduszki, swobodnie opadające tkaniny, książki na parapecie i wieszaki wypełnione ciuchami, nadają mu charakter kobiecego buduaru, przy czym dziewczyńskich drobiazgów jest akurat tyle, by swobodnie poczuł się tutaj również prawdziwy mężczyzna.

Doskonałe cięcie i błyszczący kolor to standard, ale moja przyjaciółka jest przede wszystkim mistrzynią upięć a niewielu fryzjerów potrafi naprawdę dobrze czesać, co widać zresztą na głowach Polek, gdzie królują misterne chryzantemy i tapirowane bombki. Wybierając się do Karoliny możecie też być pewni, że umówiony czas gospodyni poświęci tylko Wam, nie będzie pisać esemesów, ani strzyc pięciu facetów, podczas gdy wasza farba pali się już na włosach. Poczujecie się jak na kawie z koleżanką a i kawa w salonie przy Konfederackiej jest przednia.

W "Loki Koki Maski" możecie spotkać również mnie, ponieważ gościnnie wykonuję tam makijaże. Dziś chcę wam pokazać kilka zdjęć z mojej ostatniej wizyty, kiedy malowałam Kasię, którą już znacie stąd klik, mamę Kasi oraz Agnieszkę. Atmosfera tej wizyty była dokładnie taka jak ją uchwyciła na zdjęciach Agnieszka, której zresztą za te piękne ujęcia bardzo dziękuję.

Jestem bardzo dumna z mojej przyjaciółki, że stworzyła takie przyjazne i inspirujące miejsce, trochę jej też zazdroszczę a Was zapraszam na Konfederacką 5 w Poznaniu.Telefon: 881 701 101.

https://www.facebook.com/pages/Loki-Koki-Maski/440008799417236?fref=ts

Uwaga, Karolina przeniosła swoje studio w nie mniej klimatyczne miejsce na ul. Włodkowica 32.


A na koniec zapowiedź kolejnej sesji:)


foto. Agnieszka Brzegowa
Wakacje od bloga

Wakacje od bloga

Witajcie!


Od kilku dni jestem na upragnionym urlopie, choć wolę go nazywać wakacjami, bo to one bardziej kojarzą się ze słońcem, radością i beztroska dzieciństwa:) Wakacje to też dla mnie koniec roku a nowy rok rozpoczynam razem z rokiem szkolnym. Taki układ bardziej mi się podoba, porzucam luz wolnych dni i wracam do pracy. Zatem skoro zbliża się koniec roku, czas na podsumowania:)

Już od półtora roku próbuję nauczyć Was świadomej pielęgnacji, nakłaniając do kosmetycznego minimalizmu oraz korzystania z intuicji i zdrowego rozsądku. Prowadzę krok po kroku przez dość zawiłe, ale jakże wdzięczne arkana kosmetologii. Cieszę się bardzo z waszych postępów i mam nadzieję, że uda nam się kiedyś opuścić to kosmetyczne przedszkole, na rzecz twórczej i stymulującej dyskusji ludzi połączonych pasją.

Najbardziej się cieszę, że udało mi się was przekonać, że chemia jest dobra dla skóry. Początkowo byłam bardzo krytykowana przez miłośniczki naturalnej pielęgnacji a swoja drogą, zawsze mnie zaskakuje, ile jadu i złośliwości maja w sobie osoby głoszące powrót na łono matki ziemi- prawdziwy ekoterroryzm. Przy czym chciałabym wyraźnie zaznaczyć, że wcale nie jestem przeciwniczką naturalnych kosmetyków, ale dlaczego ograniczać się tylko do nich i obsesyjnie wręcz sprawdzać składy? Przecież możemy korzystać zarówno z dobrodziejstw chemii  jak i z radością czerpać z ogródka matki natury. Wielu z Was przekonało się, że naturalna pielęgnacja znacznie poprawiła wygląd ich trądzikowej skóry i nic w tym dziwnego, skóra trądzikowa to skóra wrażliwa, chimeryczna i w permanentnym stanie zapalnym, delikatne traktowanie zawsze wychodzi jej na dobre. Nie da się jednak wyleczyć trądzika przy pomocy olejku herbacianego i mydła oliwnego. Podobnie ze starzeniem, tylko najnowsze zdobycze nauki są skuteczne w walce ze zmarszczkami, co nie znaczy wcale, że natura nie pomaga nam spowolnić proces starzenia, zwłaszcza, że wszystkie te laboratoria czerpią z mądrości natury właśnie. Chcę Wam uświadomić, że skoro mamy do dyspozycji tak cudowną wielość możliwości,  dlaczego fanatycznie ograniczać się do jednego? Poza tym natura naturą, ale jak chciałybyście wyglądać w wieku 50 lat?



To tyle gwoli podsumowania z lekkim przymrożeniem oka. Teraz do rzeczy- zawieszam blogowanie do końca wakacji, wyjeżdżam z cholernego miasta do dzikiej głuszy, zostawiając za sobą wszelkie przejawy cywilizacji z internetem włącznie.  Z radością porzucam rozgrzane do niemożliwości miejskie chodniki, gorące puszki tramwajów, w których zawsze jest popsuta klimatyzacja, hałas, zgiełk i spaliny. Uciekam z miasta do kojącego cienia dębowego lasu i orzeźwiającego chłodu leśnego strumienia- wprost na mój młynkowy hamak.

Do końca sierpnia jestem w Młynku i przez ten czas robię sobie, jak o określiła jedna z Was, wakacje od bloga. Będę leżeć odłogiem i czytać Deavera, włóczyć się po lesie i zajadać się świeżymi warzywami i owocami prosto z maminego ogródka, no i będę przyjmować gości! Właściwie to już usadowiłam się wygodnie w hamaku i piszę do Was z mojego strychu, później pojadę szukać zasięgu w lesie i może uda mi się to opublikować, oraz uniknąć pożarcia przez komary. 

A jak Wy spędzacie wakacje?

Buuuziaki!!!

Farmaceuci kradną próbki

Farmaceuci kradną próbki

No muszę o tym napisać, bo nie wytrzymam- wściekłam się dzisiaj w pracy!

Do apteki "Przy Parku Wilsona" przyszła baba- tak BABA po próbkę nowego Antheliosa Dry Touch. Powiedziała, że pani doktor jej poleciła i niemiłym, roszczeniowym tonem zażądała próbki. Ponieważ apteka na Śniadeckich to bardzo dobra i świetnie zaopatrzona apteka i ponieważ byłam tam również ja, pani próbkę otrzymała a uśmiechnięta farmaceutka zaproponowała jej jeszcze darmową konsultację u wybitnej klasy fachowca:). Baba nie była zainteresowana dermokonsultacją i przyjrzała się próbce z niechęcią: " Pani doktor mówiła, że w aptekach są większe próbki- w tubkach po 3 ml (dostała saszetkę1,5ml). Farmaceutka powiedziała, że niestety dysponują tylko saszetkami, na co baba, że niemożliwe bo pani doktor mówiła, że w aptekach są tubki 3ml. W tym momencie włączyłam się do dyskusji. Jako przedstawiciel marki La Roche- Posay dysponowałam mnogością próbek- od wyboru do koloru, ale taki roszczeniowy ton działa na mnie jak płachta na byka, powiedziałam, że owszem większe próbki bywają, ale my ich nie mamy a ponieważ jestem dermokonsukltantką La Roche- Posay, mam najlepsze informacje. Na to wszystko baba łypnęła na mnie złym okiem, po czym odwróciła się na pięcie i wycedziła: "No tak, pani doktor mówiła, że farmaceuci nie chcą dawać próbek, bo kradną je dla siebie".

Czy coś z tego rozumiecie? Otrzymała próbkę od przemiłej farmaceutki i wyszła obrażona, bo chciała większą?! Zresztą zastanawiające było, że wiedziała dokładnie, że próbka ma być w tubce 3 ml, możliwe, że dostała podobna w innej aptece i stwierdziła, że przejdzie się jeszcze po kilku i uzbiera jej się cały produkt.

Więc jak to jest z tymi próbkami?
Kika razy słyszałam podobne słowa od niemiłych klientek, kiedy nie miałam próbki jakiegoś produktu, również Wy nie tak rzadko wyrażacie się krytycznie o aptekach, w których nie udało Wam się dostać upragnionej saszetki. Nie wszystkie apteki dysponują próbkami, nie maja też próbek całego asortymentu. 

Najpewniej otrzymacie próbkę w dobrej aptece, która ma duży wybór kosmetyków, oraz w dużych sieciówkach. Apteki otrzymują próbki w zależności od składanego zamówienia. Aby dostać więcej, musza po prostu zamawiać większe pakiety (nie wszystkie na to stać) a ponieważ sieci robią najwyższe zamówienia i są największymi graczami na rynku, to i często szuflady nie domykają się od obfitości minisów. Zresztą pracownicy niektórych z nich nie mogą wynieść do domu nawet jednej malutkiej saszetki- każdy kończący zmianę pracownik, jest skrupulatnie kontrolowany przed wyjściem. Pamiętam, jak kiedyś jeden z ochroniarzy, po skończonej pracy, podszedł od naszej dermokonsultantki i poprosił o próbkę Lipicara dla chorego na atopię dziecka. Następnego dnia już nie pracował a dyrekcja sieci zażądała również od mojej firmy, aby zwolniła dermokonsultantkę. Na szczęście nie straciła ona pracy.

Zatem w sieciówkach jest często naprawdę dużo próbek, co oczywiście nie znaczy, że w pełnym wyborze. Apteka najczęściej dysponuje próbkami nowości, oraz  tego, co akurat jest przez firmę promowane. Czyli np. filtry w sezonie letnim, preparaty przeciwtrądzikowe tuż po wakacjach itd.  L`oreal próbkuje swoje produkty szczodrze, ale nie każda firma jest równie bogata i dlatego nie oczekujcie, ze taki np SVR rozpieszcza swoje klientki równie dużą ilością minisów.

Generalnie jeśli farmaceuci dysponują próbkami, rozdają je zwykle chętnie, bo przecież są one narzędziem zwiększającym sprzedaż a apteka, jak każda firma, jest nastawiona na jak najwyższy zysk. Oczywiście najlepiej o próbkę ładnie poprosić, powiedzieć trochę o trudnej i alergicznej skórze, tak abyście wypadły wiarygodnie, bo mnóstwo po aptekach chodzi tak zwanych"próbkowiczek", kobiet, które nigdy niczego nie kupiły i wyłudzają tylko próbki. Próbkowiczka bierze wszystko jak leci, obojętnie czy ma skórę suchą jak wiór a są dostępne tylko kremy matujące, niewazne czy jest już po menopauzie a może otrzymać tylko tester under twenty. Próbkowiczka wie też dokładnie w jakich aptekach jest najwięcej saszetek, ba często wie nawet w którym miejscu są one przechowywane. Kiedyś pracowałam w aptece samoobsługowej, stacjonarna dermokonsultantka właśnie wyszła na przerwę, więc pełniłam również jej obowiązki. Do apteki przyszła starsza, tandetnie ubrana kobieta, jedna z tych, które nie mogą się pogodzić z upływającym czasem i zatrzymały się w rozwoju gdzieś w okolicach liceum (spalone blond siano, białe kozaczki, solarium). Pani chciała jakieś próbki" bo pani Kinga mi zawsze daje". "Niestety nie ma pani Kingi a ja nie dysponuje próbkami"-odpowiedziałam "Ale ja wiem gdzie są o tam- w tamtej szufladzie!".Próbkowiczkę można rozpoznać również po tym, że często jeśli obdarujemy ją jedną saszetką, chce więcej- najlepiej całą torbę.

Rozpoznaję takie osoby już na odległość i sprawą honoru jest dla mnie, by nie otrzymały złamanej saszetki przeterminowanego kremu do stóp. Przy czym jeśli pani jest naprawdę zainteresowana zakupem, opowiada o swoich problemach ze skórą, wykazuje się też znajomością marki, albo po prostu przyznaje szczerze, że nie stać jej na takie drogie kremy a zawsze marzyła, by wypróbować Vichy, taka osoba, otrzyma ode mnie cały komplet saszetek i tubeczek do testowania- czym chata bogata:). Weźcie to sobie do serca, kiedy wybierzecie się na poszukiwanie próbek nowego Antheliosa- w dobrej aptece na pewno je otrzymacie a może dostaniecie nawet cały katalog.

Nie chcę tutaj robić z farmaceutów dziewicy bez skazy, bo tak jak w każdej branży, również tutaj zdarzają się osoby nieuczciwe. W każdym razie życzę Wam, abyście nigdy na takie nie trafiali i zawsze dostawali tester produktu, którym jesteście zainteresowani :)

Buziaki!
Copyright © Kosmostolog , Blogger